F1 25 – recenzja gry – wracamy do wyścigu po nieudanym pit-stopie

Są takie gry, które odkładasz po kilkunastu godzinach z myślą: „może kiedyś do niej wrócę”. A potem mijają miesiące, kurz robi swoje, a ty wiesz już doskonale, że nie wrócisz. Zeszłoroczna F1 24 niestety dołączyło do tego niechlubnego grona. Zamiast nowego otwarcia, dostaliśmy grę, która udawała zmianę – brak trybu fabularnego, nijaka oprawa, recykling interfejsu i tryb kariery, który odhaczał kolejne checklisty zamiast opowiadać historię. Wszystko to sprawiło, że nawet pomimo zmian w modelu jazdy (których równie dobrze mogłoby nie być), zabrakło czegoś, co trzymałoby mnie przy ekranie dłużej niż kilka weekendów wyścigowych.

Dlatego gdy zbliżała się premiera F1 25, nie było już w tym ekscytacji jaką czułem przed poprzednimi edycjami. Nie czekałem, nie liczyłem dni do premiery – po prostu chciałem, by tym razem pozytywnie mnie zaskoczyli. Bo jeśli znowu miałbym dostać to samo, tylko z nowym numerkiem w logo i kolejną zmianą odcienia czerwieni w menu, to myślę, że nawet bym sobie nie zawracał głowy.

Ostatecznie otrzymałem premierową wersję F1 25 i jako wieloletni fan Formuły 1 zanurkowałem w nią od razu, by sprawdzić, czy Kanadyjczycy w Codemasters naprawdę naprawili błędy i wysłuchali próśb fanów. Oto co myślę o najnowszej produkcji o królowej motosportu.



Brak wsparcia dla starych konsol = lepsza grafika?

F1 25 to pierwsza odsłona serii, która całkowicie rezygnuje ze wsparcia dla konsol poprzedniej generacji, czyli PlayStation 4 i Xbox One. To wyraźny sygnał, że twórcy chcą skupić się na pełnym wykorzystaniu mocy nowych urządzeń i wprowadzeniu nowoczesnych technologii graficznych.

Już od pierwszych chwil spędzonych z F1 25 dostrzegłem znaczną poprawę jakości wizualnej w porównaniu do poprzednich edycji. Tory jeszcze bardziej nabrały życia – ich nawierzchnie, krawężniki, otoczenie i oświetlenie sprawiają wrażenie, jakby zostały przeniesione prosto z prawdziwego Grand Prix. To zasługa zastosowania technologii skanowania LIDAR, która umożliwiła odwzorowanie torów z niespotykaną dotąd dokładnością. Dzięki temu każdy zakręt, nierówność nawierzchni czy zmiana nachylenia są zauważalne.

Dodatkowo, poprawiono odwzorowanie światła i cieni. Słońce pada teraz w sposób bardziej naturalny, a cienie są wyraźniejsze i lepiej oddają zmieniające się warunki atmosferyczne. Te zmiany sprawiają, że każda pora dnia i warunki pogodowe mają realny wpływ na wygląd toru i otoczenia.

Wszystkie te ulepszenia sprawiają, że F1 25 prezentuje się jako najbardziej realistyczna gra wyścigowa w historii serii. Choć wymaga to posiadania wydajnego sprzętu, efekt końcowy w tym wypadku jest zdecydowanie wart inwestycji.


F1 25


Powrót trybu fabularnego

Powrót trybu fabularnego w F1 25 to zdecydowanie strzał w dziesiątkę i jedna z najważniejszych nowości, która dodaje grze sporo życia. W poprzedniej odsłonie seria narzekałem trochę na monotonię – same wyścigi, bez większej narracji, potrafiły szybko znudzić. Teraz dzięki Braking Point 3 nie tylko spędziłem przy grze więcej czasu, ale i czułem się bardziej zaangażowany w to co się dzieje na ekranie.

W tej edycji twórcy poszli o krok dalej i pozwalają wybrać jednego z dwóch bohaterów – Callie Mayer lub Aidena Jacksona. Każda z postaci ma własną historię, motywacje i ścieżki, które wpływają na rozwój fabuły. Callie to młoda, zdolna kierowczyni próbująca przebić się w świecie zdominowanym przez mężczyzn, podczas gdy Aiden to utalentowany, ale buntowniczy zawodnik walczący o odbudowę swojej kariery. Ta różnorodność sprawia, że tryb fabularny jest bardziej dynamiczny i tym samym dłuższy o kilka godzin niż jego poprzednia część.

Co ważne, Braking Point 3 łączy fabułę z samą rozgrywką w sposób naturalny – nie jest to jedynie seria przerywników filmowych, ale pełnoprawna część gry, która dodaje kontekst do kolejnych wyścigów. Ja osobiście jestem fanem tego rozwiązania i uważam, że powinna to być nieodłączna część tej serii – zobaczymy jednak, czy ujrzymy ją w przyszłym roku…



Więcej tybów, więcej możliwości

W F1 25  dzieje się więcej niż w poprzednich edycjach — i nie mówię tu o zmianach w interfejsie czy wyglądzie bolidów i kierowców. Po prostu jest więcej różnorodności, więcej wyzwań i nowych pomysłów, które mają utrzymać zainteresowanie grą na dłużej, a nie tylko przez kilka pierwszych miesięcy po premierze. I oby producenci o tym nie zapomnieli, dokładając kolejne smaczki w nowych aktualizacjach. Na plus wyróżniają się dwa tryby: Iconic Rivals, gdzie możemy zmierzyć się na torze nie tylko z legendami F1, ale też sportowcami z innych dyscyplin, co dodaje fajnego świeżego klimatu, oraz APXGP — tryb powiązany z nadchodzącym filmem o Formule 1, który pozwala wcielić się w fikcyjnych kierowców zespołu i przeżyć ich historię. Dzięki temu gra nie ogranicza się tylko do standardowych wyścigów, a oferuje znacznie więcej opcji dla osób szukających różnorodności i głębi.

Do tego dochodzi odświeżony My Team 2.0, który wprowadza więcej opcji personalizacji i zarządzania zespołem, dzięki czemu budowanie własnej ekipy staje się bardziej angażujące i strategiczne. Nowe funkcje pozwalają lepiej kontrolować rozwój zespołu i reagować na zmieniające się warunki w trakcie sezonu.

Co więcej, w F1 25 pojawiły się także tory dostepne do przejechania w odwrotnym kierunku, co daje zupełnie nowe wyzwania nawet na dobrze znanych obiektach. Do listy takich tras dołączyły: Silverstone, Red Bull Ring i Zandvoort. Ta zmiana sprawia, że nawet doświadczeni gracze mogą poczuć świeżość rozgrywki, a każdy wyścig przy takich ustawieniach staje się bardziej nieprzewidywalny i wymagający.


F1 25F1 25


Rozgrywka

Producent w zwiastunach rozgrywki zapowiadał szereg zmian w modelu jazdy – od poprawionego balansu aerodynamicznego, przez bardziej realistyczne zachowanie opon, aż po nowe systemy przyczepności oraz fizykę zawieszenia. I co ważne, myślę że sporo zmian rzeczywiście czuć na torze. Sam moment przejścia przez zakręty, reakcje bolidu na zmiany obciążenia czy delikatne różnice w prowadzeniu w zależności od nawierzchni – to wszystko jest teraz bardziej intuicyjne i wymaga większej precyzji. Opony w końcu dają odczucie pracy z nawierzchnią, a drobne błędy – jak zbyt agresywne wciśnięcie gazu na wyjściu z szykany – są karane, ale nie w sposób sztuczny, tylko bardzo naturalny.

W porównaniu do F1 24, która była rozczarowująca i momentami wręcz frustrująca za kierownicą, F1 25 daje uczucie dużo większej kontroli i satysfakcji. W wielu momentach przypomina mi F1 23, która miała jeden z najbardziej wyważonych i przyjemnych modeli jazdy w serii. Co więcej, efekt „dirty air”, który wpływa na przyczepność podczas jazdy za innym bolidem, wreszcie daje o sobie znać i zmusza do myślenia strategicznego. To wszystko sprawia, że jazda nie tylko jest bardziej realistyczna, ale przede wszystkim po prostu przyjemna – zwłaszcza gdy ma się pod ręką kierownicę i chce się poczuć jak prawdziwy kierowca F1.


F1 25

F1 25


Podsumowanie

Fajnie w końcu zobaczyć, że w F1 25 naprawdę zaszło sporo zmian – nie tylko kosmetycznych, ale też tych, które faktycznie wpływają na to, jak gra się w ten tytuł. Nowe tryby, bardziej angażujące i różnorodne, dają poczucie świeżości. Dodatkowo, odświeżone audio – zarówno efekty zza kierownicy, jak i praca komentatorów. Wszystko to razem składa się na grę, która w końcu wygląda i brzmi jak coś nowego, a nie kolejna odsłona z odświeżonym składem kierowców. Mam więc nadzieję – i spore podstawy, by w to wierzyć – że F1 25 zostanie w mojej rotacji gier zdecydowanie dłużej niż poprzednia część. Tym razem gra nie trafi tak szybko na zakurzoną półkę jak jej poprzednik.


Zobacz również: F1: Wszystko, co musisz wiedzieć wybierając się na Grand Prix!

Redaktor

Fan technologii, gier i F1. Znajdziecie mnie głównie w działach Moto, Gaming i Testy Sprzętu
Kontakt: b.ostrowski@tech-room.pl

Więcej informacji o
, ,

Wejdź do świata filmów i seriali na:

Movies Room logo