Nie słyszeliście o Clubhouse? Można to zrozumieć, bo aplikacja zyskuje na popularności od niedawna, a do tego nie jest jeszcze dostępna na androidzie. W dużym skrócie, jest to nowa forma komunikacji, a zarazem kolejna platforma społecznościowa. Kontakt między użytkownikami ogranicza się jednak tylko do komunikacji głosowej. W Clubhouse dołączamy do pokojów, gdzie w jednym momencie może znajdować się nawet kilka tysięcy osób. Tam możemy ograniczyć się do słuchania albo możemy poprosić o głos i dołączyć do konwersacji. Co zaskakuje w Clubhouse, to oszczędność formy, bo poza dialogiem głosowym nie doświadczymy tu nic innego – nie wyślemy obrazów, nie udostępnimy wideo, zaś użytkownicy definiują się tylko krótkim bio oraz zdjęciem profilowym.
Clubhouse swoją renomę buduje, otaczając społeczność aurą elitarności – dostać się tu możemy tylko z zaproszenia, a każdy użytkownik zaprosić może tylko dwie osoby. Do tego doszła spora popularność wśród celebrytów i wpływowych osobistości, którzy zaczęli tworzyć własne pokoje – ponownie zabłysnął na przykład Elon Musk, zapraszając do społeczności Władimira Putina.
Dużo w ostatnich dniach zaczęło się mówić w kontekście Clubhouse o zabezpieczeniach, a zwłaszcza po plotkach, jakowo chiński rząd miał możliwość podsłuchiwania użytkowników znajdujących się na terenie Chin. Twórcy mówią o uszczelnieniu prywatności w zakresie wysyłania pingów (zaproszeń do kontentych pokojów). Dodatkowo poprawie ulec ma szyfrowanie w aplikacji. Według twórców aktualizacja pojawi się w ciągu najbliższych trzech dni.
Źródło: engadget.com