Rok temu gwiazdą okładki edycji specjalnej został wielki Michael Jordan, który otrzymał także dedykowany mu tryb, pozwalający na nowo przeżyć najlepsze momenty w karierze koszykarza. Dodatkowo, zeszłoroczna edycja w nazwie (NBA 2K23) posiadała także numer zawodnika, co dodatkowo wpłynęło na wybór Jordana jako twarzy gry. Nic więc dziwnego, że przy wyborze gwiazdy nowej produkcji od 2K, również wzięto pod uwagę numerację. Fani wiedzieli, że w tym roku ich ulubioną grę musi reprezentować nie kto inny jak Kobe Bryant.
Mimo, że od tragicznej śmierci zawodnika Los Angeles Lakers minęło już ponad 3 lata, Kobe Bryant na stałe zapisał się w kartach historii NBA uzyskując status legendy koszykówki. Przez wielu uznawany jest również za jednego z najlepszych koszykarzy w historii tego sportu. Czy najnowsza edycja przyniosła wstydu Czarnej Mambie? Sprawdzamy, co do zaoferowania ma NBA 2K24.
Podobnie, jak w zeszłorocznej edycji dostępne są wyzwania wybranego zawodnika. W tym roku, tak jak wspomniałem we wstępie, ze względu na numer 24 w nazwie produkcji, wybór padł na legendarnego Kobe Bryant’a. Wyzwania są dosyć proste, dzięki czemu każdy gracz bez względu na umiejętności powinien sobie z nimi bez problemu poradzić. Tryb ten opiera się na ikonicznych momentach kariery „Czarnej Mamby”, takich jak 62 punkty w 32 minuty podczas meczu przeciwko Dallas Mavericks w 2005 roku, serii finałów zachodniej konferencji w 2008 roku gdzie Lakers zmierzyli się z San Antonio Spurs czy legendarnej, siódmej grze finałów NBA z 2010 przeciwko Boston Celtics. Wszystkich wyzwań jest łącznie 7 – w każdym możemy zdobyć po 3 gwiazdki, które następnie gracze mogą wykorzystać w trybie MyTeam oraz w trybie kariery. Uważam, że jest to świetny sposób na uczczenie pamięci oraz pokazanie szacunku w stronę zmarłej już 3 lata temu legendy koszykówki. Dużym minusem jest za to stosunkowo mało wyzwań (w ubiegłorocznej edycji było aż 15 wyzwań MJ’a). Kariera Bryant’a była pełna zaskakujących i widowiskowych momentów, które również zasługiwałyby na własny odcinek w Mamba Moments. Sam tryb dla wielu “koszykarskich wyjadaczy” będzie pełnym nostalgii powrotem do przeszłości, z kolei dla młodych graczy nadarzy się okazja na poznanie najważniejszych momentów kariery Kobe’iego – w końcu Czarna Mamba jest idolem wielu dzieciaków zaczynających swoją przygodę z koszykówką. Piętno, które Kobe odbił na tym sporcie już zawsze pozostanie z nami.
Pod względem czystej rozgrywki widać postęp z roku na rok – gra staje się coraz bardziej realistyczna, a wykonywane manewry są niezwykle płynne. Jednak jest to w dużej mierze zasługa tego, ze grałem na konsoli nowej generacji. Na różnych forach, a zwłaszcza na Steam można przeczytać przytłaczającą ilość negatywnych recenzji. Jest to spowodowane przez fakt, iż gra w wersji na komputer jest identyczna do tej, którą dostajemy na konsole starej generacji (PS4, Xbox One) co widać po m.in teksturach. PC-towcy czują się pośrednio oszukani, o czym świadczy szerokie niezadowolenie z nowej produkcji.
Jednak na konsolach wygląda to o wiele inaczej. Doskonała jakość z rozgrywki na new genach jest osiągnięta dzięki użytej funkcji pro play. Materiał filmowy z meczów NBA został bezpośrednio przeniesiony do gry, co umożliwia graczowi niezwykłe doznania. Najbardziej autentyczne wydają się być akcje robione za pomocą gwiazdy Phoenix Suns – Kevina Duranta czy rzuty za 3 w wykonaniu tegorocznego MVP finałów Nikoli Jokicia. Definitywnie nie można przymknąć oka na wielkiego króla, Lebrona Jamesa, którego ogólny całokształt jest chyba najlepiej odwzorowany. Rzuty, podania, wsady – każdy z tych aspektów jest na najwyższym poziomie. Jeżeli już o Lebronie mowa, warto wspomnieć również o tym, ze dodano w grze jego erę, a dokładnie 2010 rok, kiedy to odszedł z Cleveland Cavaliers, by sięgać po trofea w drużynie ze słonecznej Florydy, Miami Heat. W zeszłorocznej edycji po raz pierwszy pojawiły się trzy ery: rywalizacji Birda oraz Magica, Jordana oraz Bryanta. Kolejna era na pewno usatysfakcjonuje przede wszystkim fanów najlepszego punktującego w historii NBA.
Mam jednak również wrażenie, że rozgrywka staje się nieco łatwiejsza. Niedawno miałem okazję grać ze znajomym w NBA 2k19. W wersji sprzed 5 lat znacznie ciężej oddawało się rzuty, czy wykonywało dryblingi. W NBA 2k24 żadnym wyzwaniem nie jest oddanie rzutu za trzy punkty. Nie jest to jednak wcale taka negatywna cecha, bo dzięki temu gra na pewno z edycji na edycję staje się coraz bardziej dynamiczna.
Rzecz, która robi wrażenie na graczach 2k już kolejny rok z rzędu to oczywiście obłędny soundtrack, który idealnie pasuje do klimatu gry. Fanatycy rapu mogą być zadowoleni, ponieważ usłyszymy tam znane pseudonimy nie tylko zza oceanu, ale również z Wielkiej Brytanii. Osobiście za serce chwyciła mnie piosenka Lil Wayne – „Kobe Bryant” , która jeszcze bardziej skłania do refleksji i upamiętnienia gwiazdy. Piosenki, które również warto wyróżnić to między innymi:
W tym roku w trybie kariery gracz wciela się w generacyjny talent, z wizją na zostanie jednym z najlepszych w historii. W przeszłości kariera w 2k raczej opierała się na niedocenianym zawodniku, który dopiero z biegiem czasu stawał na coraz wyższych szczeblach swojej kariery i sięgał po mistrzostwa. Na dłuższą metę jest to bardzo ciekawy tryb, dzięki któremu na pewno nie zaznamy w NBA 2k24 momentów nudy.
Natomiast tryb My Team , który zawsze sobie ceniłem i spędzałem w nim sporo czasu, nie wypadł w tym roku niestety najlepiej. Wszystkie jego plusy zostały znacząco przyćmione przez mikropłatności, które bardzo zaburzają ogólny wydźwięk gry oraz moja opinię na temat tego tytułu. Osoby, które decydują się na zakupienie waluty w grze dostają ogromne ułatwienie, co tworzy znaczną dysproporcję miedzy graczami i sprawia, że rozgrywka staje się nieatrakcyjna i zwyczajnie nie przyjemna. Model Pay2win nigdy nie cieszył się ogromnym powodzeniem, a w grach sportowych nadal jest jednak mocno promowany.
Jako wieloletni fan NBA śmiało mogę powiedzieć, że przyjemnie grało mi się w najnowsza odsłonę 2K. Najwięcej czasu spędziłem w rozgrywce offline, grając szybkie mecze ulubionymi drużynami przeciwko znajomym. Tryb Mamba Moments w moim odczuciu jest naprawdę rewelacyjnym dodatkiem, jednak za na pewno za krótkim i jednorazowym – nie wydaje mi się żebym po jego przejściu ponownie do niego powrócił. Co nie zmienia faktu, że hołd złożony w stronę legendy zasługuje jak najbardziej na wyróżnienie. Grafika i ogólna jakość rozgrywki są na naprawdę wysokim poziomie, chociaż jest to niewątpliwie kwestia urządzenia na którym się gra. Myślę, że posiadacze konsoli nowej generacji otrzymają wrażenia jakie każdy fan koszykówki oczekuje od takiej produkcji.
Za niedługo startuje nowy sezon rozgrywek NBA. Każdy fan koszykówki, w tym ja, nie może się doczekać, by zobaczyć swoich ulubieńców z powrotem na boisku. Okres oczekiwania można przyspieszyć wskakując do wirtualnego świata basketu, by ponownie zacząć czuć ducha rywalizacji. Czy warto jednak kupować najnowszą edycję od 2k? Wybór pozostaje tylko i wyłącznie w Waszych rękach.
Gra NBA 2k24 miała swoją premierę 8 czerwca 2023 roku. Dostępna jest dla posiadaczy PlayStation 4 i PlayStation 5, Xbox One, Xbox Series X/S i komputerów z systemem Windows. Dostępna jest w edycji standardowej oraz edycji specjalnej (edycja Black Mamba).
Zobacz również: Najlepsze smartwatche w 2023 roku do 2000zł – RANKING