F1

F1: Grand Prix Bahrajnu, czyli początek nowego sezonu Formuły 1!

Po miesiącach wyczekiwania Formuła 1 powraca w pełnej okazałości. Nowy sezon, nowe bolidy, nowe składy kierowców, jednak tylko jeden cel do osiągnięcia – zwycięstwo i mistrzostwo świata. Kto zawładnie torami F1 i zdominuje tegoroczną rywalizację? Zapraszam do relacji z pierwszego weekendu wyścigowego w tym sezonie!

Zacznijmy od pierwszego sprawdzianu kierowców na torze, czyli od piątkowych i sobotniego treningu przed kwalifikacjami. Bowiem podczas nich dostaliśmy pierwsze spojrzenie na to, jak będzie wyglądać stawka w tym roku. I jak RedBull i Ferrari nie zaskoczyło niczym nowym – utrzymują topową formę z poprzedniego roku – tak na szczególną uwagę zasługuje ekipa Astona Martina! Fernando Alonso został bohaterem treningów zajmując pierwsze miejsce w 2 z 3 sesji i wiele kibiców stawia Hiszpana jako kandydata do podium, jak nie zwycięstwa podczas niedzielnego Grand Prix. Największym rozczarowaniem natomiast okazał się McLaren. Lando Norris, który niejednokrotnie pokazywał swój potencjał i talent, po pierwszych przejazdach nowym bolidem wściekł się na zespół za to, że ich bolid może okazać się przysłowiową „taczką”. Jednak treningi polegają głównie na zbieraniu danych, które jak najlepiej będzie można wykorzystać w kwalifikacjach, do których przechodzimy w kolejnym akapicie.

Zobacz również: Wszystko, co musisz wiedzieć przed nowym sezonem Formuły 1!

Kto zgarnie pierwsze Pole Position w sezonie 2023?

Marzeniem każdego zespołu byłoby rozpoczęcie nowego sezonu z przytupem, czyli zdobyciem pierwszej pozycji startowej w sobotniej sesji kwalifikacyjnej. Oczywiście głównymi kandydatami do tego wyczynu byli najlepsi kierowcy z tamtego sezonu, czyli mistrz świata Max Verstappen oraz wicemistrz Charles Leclerc. Jednak niespodziewanie do rywalizacji włączył się dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso, który jest zachwycony bolidem, jaki przygotował na ten sezon jego nowy zespół. Jak przebiegły sobotnie kwalifikacje? W Q1 najlepszy czas uzyskał Carlos Sainz, a w top 5 nie zobaczyliśmy żadnego kierowcy RedBulla. Obaj jednak dostali się na spokojnie do drugiej części czasówki. Lando Norris rzutem na taśmę również przeszedł dalej, jednak tylko dlatego, że zakończył swoje okrążenie pomiarowe przed kierowcą Williamsa Loganem Sargeantem. Uzyskali oni bowiem identyczny czas okrążenia! Debiutant pokazał się z dobrej strony mimo odpadnięcia już w Q1. Oprócz Amerykanina z kwalifikacji na wczesnym etapie odpadli również Pierre Gasly, Kevin Magnussen, Oscar Piastri oraz zamykający stawkę Nick De Vries.


Po Q2 można było sobie zadać pytanie – czy w tym sezonie aż 4 zespoły będą się bić o zwycięstwo w każdym wyścigu? Kierowcy Astona Martina, RedBulla, Mercedesa i Ferrari zaskakują, a różnice czasów między nimi są naprawdę niewielkie. Niesamowitą niespodzianką okazał się również Nico Hulkenberg, który zdołał awansować do Q3 w bardzo ładnym stylu. W drugiej części odpadli jednak Yuki Tsunoda, Alex Albon, Valtteri Bottas, Guanyu Zhou oraz Lando Norris.

No i przyszła pora na końcowy egzamin. W grze o pole position pozostało już tylko dziesięciu kierowców. Kto zwycięży w tej decydującej walce? Max Verstappen po pierwszym okrążeniu pomiarowym pokazał, że nie wolno go przedwcześnie skreślać i stał się tym samym głównym pretendentem do wygrania sobotnich kwalifikacji. Charles Leclerc i Fernando Alonso zdecydowali się jednak wykonać tylko jedno okrążenie pomiarowe, przez co przedwcześnie zakończyli walkę o pierwszą pozycję. Obaj kierowcy Redbulla ponownie poprawili swoje czasy i bez przewidywanej walki do samego końca… przejęli pierwszy rząd do jutrzejszego Grand Prix! Max Verstappen dokłada do kolekcji kolejne Pole Position. Miejmy nadzieje, że w jutrzejszym wyścigu zobaczymy więcej walki i emocji na torze, a także na pełną emocji walkę do samego końca!

„It’s lights out and away we go!” po raz pierwszy w 2023 roku!

No i przyszedł czas na długo wyczekiwany wyścig, czyli pierwsze w sezonie Grand Prix Bahrajnu. Emocje fanów zarówno na trybunach jak i przed telewizorami na pewno sięgają zenitu. Wybiła godzina 16.00, więc kierowcy wyjechali na tor, ustawiając się na uzyskanych podczas kwalifikacji pozycjach startowych.”It’s lights out and away we go!”. Po raz pierwszy w tym sezonie zgasły światła rozpoczynające wyścig. Już na pierwszym zakręcie zrobiło się bardzo gęsto. Obaj kierowcy Ferrari „wzięli w kanapkę” Sergio Pereza co ostatecznie skutkowało przebiciem się Charlesa Leclerca na drugą pozycję. Również rewelacyjny start zaliczył Lewis Hamilton, który zdołał się uporać z Fernando Alonso, wykorzystując lekkie zahaczenie bolidu Hiszpana z Lancem Strollem. Natomiast niespodzianka kwalifikacji – Kevin Magnussen – stracił aż 5 pozycji, tym samym lekko zaprzepaszczając okazję na punkty już na samym starcie Grand Prix.

Od 10 okrążenia mieliśmy okazję zobaczyć walkę między Fernando Alonso i George Russelem. Niesamowita wymiana pozycji i jazda na krawędziach toru skończyła się zwycięsko dla kierowcy Astona Martina, co tylko pokazuje jaki potencjał ma w tym sezonie ciemnozielona ekipa. Oscar Piastri natomiast został zmuszony do wymiany kierownicy w swoim bolidzie, co definitywnie kosztowało młodego debiutanta znacznie więcej czasu niż zakładano. Ostatecznie, po około minucie stania w alei startowej, McLaren postanowił wycofać jego bolid z wyścigu, z powodu awarii elektrycznej.

Źródło: Twitter @F1

Na 26. okrążeniu Sergio Perez na pierwszym zakręcie zupełnie bez walki wyprzedził Charlesa Leclerca i odzyskał drugą pozycję. Od tego momentu wydawało już się, że RedBull jedzie po pewny dublet. Jednak nie było jeszcze wszystko przesądzone, szczególnie biorąc pod uwagę silną degradację opon, która dawała się we znaki u większości zespołów z czołówki. Oprócz Fernando Alonso, który poinformował zespół, że radzi sobie z utrzymywaniem opon w dobrej kondycji i myśli, jak wykorzystać tą przewagę by wyprzedzić jadącego przed nim Lewisa Hamiltona.

Do wyżej wspomnianej walki doszło na 37 okrążeniu. Jednak ta rywalizacja potrwała nieco dłużej, ponieważ jak tylko Alonso zdołał wyprzedzić 7 – krotnego mistrza świata, to Brytyjczyk pięknie go skontratakował. Przy drugiej próbie nie było o wiele łatwiej i po emocjonującej walce koło w koło tym razem to Hiszpan wbił się na 5. pozycję. Walka między ekipami Mercedes – Aston Martin była bez dwóch zdań najlepszym widowiskiem dzisiejszego Grand Prix Bahrajnu.

Koszmar Ferrari nadal trwa? DNF Charlesa Leclerca!

Na 40 okrążeniu czerwony bolid Ferrari gwałtownie stracił moc i zatrzymał się poza torem jazdy. Niesamowity pech Leclerca utrzymuje się od tamtego sezonu i nadal trwa w najlepsze. Już na początku sezonu Monakijczyk stracił solidny dorobek punktowy i pozycję na podium. Czy problemy w Ferrari kiedykolwiek znikną?

Sytuacja Leclerca sprawiła, że to Sainz uplasował się na trzeciej pozycji. Przynajmniej na jakiś czas. Rozpędzony za nim rodak Fernando Alonso pędził w najlepsze i wydawało się, że to tylko kwestia czasu, kiedy to kierowca Astona Martina wykona manewr wyprzedzania. I tak też się stało! Lepszy stan opon na pewno również pomógł tak szybko i sprawnie uporać się Carlosem Sainzem. Piękna historia ekipy Astona Martina, która pokazuje, że będzie walczyć w tym sezonie o najlepsze! „This is a lovely car to drive” – powiedział na zakończenie Fernando Alonso.

Źródło: Twitter @F1

I to by było na tyle z wydarzeń z Grand Prix Bahrajnu! Spodziewany dublet RedBulla jako pierwszy dojechał do mety, tym samym to Max Verstappen wygrywa pierwszy wyścig sezonu 2023. Podium jednak uzupełnił Fernando Alonso, co daje nadzieję na ciekawy rozwój wydarzeń w raz z biegiem sezonu! Co przyniesie kolejny wyścig? Grand Prix Arabii Saudyjskiej zobaczymy już za dwa tygodnie! Do zobaczenia!

Wyniki Grand Prix Bahrajnu – źródło flashscore.pl


Zobacz również: Granica 100 milionów miesięcznych słuchaczy na Spotify przebita!

Ilustracja wprowadzenia: @AstonMartinF1 na Twitterze

Redaktor

Fan technologii, gier i F1. Znajdziecie mnie głównie w działach Moto, Gaming i Testy Sprzętu
Kontakt: b.ostrowski@tech-room.pl

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Wejdź do świata filmów i seriali na:

Movies Room logo