Kangurek Kao jest postacią kultową. Kraj nad Wisłą stawia go na równi z takimi postaciami, jak Spyro, Rayman czy Crash. W pierwszej części oryginalnej trylogii poznawaliśmy głównie kangura. W drugiej zobaczyliśmy znaczny przeskok technologiczny. Podobnie było przy trzeciej części. Twórcy postanowili jednak zostawić te gry i stworzyć całkowicie nowego kangurka. Tytuł i założenia gry są te same, jednak jest to całkiem inna historia i bohater. Tym razem już nie jest on jedynym przedstawicielem swojego gatunku. Mieszka on w wiosce, w której jest masa innych kangurów. W nieznanych okolicznościach zaginął jego ojciec, a siostra ruszyła na jego poszukiwania. Zatem Kao nie pozostaje nic innego, jak ubrać magiczne rękawice ojca i uratować rodzinę. Pomoże mu w tym jego mentor, który będzie go wspierał, uczył i dbał o jego bezpieczeństwo.
Wspomniane już wcześniej rękawice bokserskie mają magiczne moce. Mogą pokazywać to, co ukryte, podpalać przedmioty, czy pomóc nam przeskoczyć nad przepaścią. Brzmi to dość ciekawie i jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to wygląda także całkiem nieźle. Niestety, nie do końca tak jest. Po chwili robi się to już nudne. Nie pomagają również kolejne moce, które znajdujemy na naszej drodze. To wręcz przeszkadza. Co więcej, zmuszani jesteśmy też do ponownego przechodzenia poziomów, które już się ukończyło tylko po to, aby je wymaksować. Niestety, mimo wszystko może się okazać, że przegapiliśmy jedną rzecz. Zmusza nas to do przejścia poziomu ponownie od początku do końca. Na szczęście zbieranie wszystkiego, co stanie nam na drodze, jest raczej opcjonalne i można tego uniknąć. Niemniej jednak tak jak w poprzednich częściach, aby przejść gdzieś dalej, musimy zebrać odpowiednią liczbę konkretnych przedmiotów.
Wydaje się, że mogliśmy się tego spodziewać, jednak fakt, że mamy 2022 rok, trochę zwiększył oczekiwania. Jeśli na przykład ktoś liczył na to, że Kangurek Kao będzie potrafił wykonać więcej niż 3 ataki pod rząd, to też się przeliczył. Lista kombosów jest bardzo ograniczona. To samo tyczy się innych animacji. O ile w samej rozgrywce wyglądają one dość ładnie i cieszą oko, o tyle w przerywnikach wyglądają tragicznie. Z jednej strony twórcy mówili, że ma to być gra dla dzieci. Jednak z drugiej strony była też mowa o tym, że ma być to tytuł również dla starych fanów serii. Zarówno jedni jak i drudzy znajdą tu coś dla siebie. Nie zmienia to jednak faktu, że można było trochę dłużej posiedzieć nad animacjami.
Design świata jest całkiem ładny. Gra naprawdę prezentuje się dobrze. Wyraziste kolory, ładna grafika i ciekawe postaci na pewno przykują oko niejednego gracza. Jednak gra nie wygląda na tyle dobrze, aby mieć aż tak wysokie wymagania sprzętowe. Podczas gry na PlayStation 5 konsola bardzo się grzeje, co powoduje utratę klatek i obawę o sprzęt. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca przy takim tytule. Jest masa gier, które wyglądają dużo lepiej, a także działają wydajniej. Na szczęście udźwiękowienie produkcji już tak bardzo nie odstrasza. Tytuł brzmi naprawdę ładnie. Mowa tu zarówno o muzyce, dubbingu czy wszelkich innych dźwiękach. Niestety, to jedyna rzeczy w tym tytule, do której nie można się doczepić.
Krótko mówiąc, nowy Kangurek Kao jest grą dobrą, która niestety ma swoje bolączki. Na szczęście jest dość krótka. Dzięki temu nie zanudzi na śmierć powtarzalnymi lokacjami, zapętlonymi animacjami i masą rzeczy do zbierania. Graficznie tytuł prezentuje się bardzo ładnie, ale ma problemy z optymalizacją. Dźwiękowo jest bardzo dobrze. Historia nie wciąga, a raczej nudzi. Dubbing postaci tylko w niektórych momentach jest rzeczą niezrozumiałą. Czemu postaci mogą się odzywać w przerywnikach, a w świecie gry już nie? To jest coś, co zdecydowanie trzeba poprawić. Nowe mechaniki magicznych rękawic z początku ciekawią, a z czasem niestety także nudzą. Nie wprowadzają bowiem nic nowego poza właśnie samymi specjalnymi właściwościami tychże rękawic. Innymi słowy, nowa odsłona słynnego kangura nie prezentuje się najlepiej. Kto wie, może twórcy popracują nad optymalizacją. Wtedy tytuł będzie chociaż grywalny i nie trzeba będzie robić sobie od niego przerw co pół godziny w obawie o sprzęt.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe