Brzmi jak przyszłość? To właśnie robi smart home – dodaje technologii tam, gdzie wcześniej były tylko zwykłe włączniki, pokrętła i piloty. Bez przebudowy ścian, bez wielkich inwestycji. Zwykłe mieszkanie może zyskać zupełnie nowe możliwości.
Razem z Tapo od TP-Link wzięliśmy się za naszą przestrzeń i krok po kroku zaczęliśmy ogarniać ją technologicznie – od oświetlenia, przez monitoring, aż po automatyzację. W tym materiale pokażemy Wam, jak niewielkim kosztem można zrobić pierwszy krok w stronę smart mieszkania i które urządzenia robią największą różnicę na co dzień. Gotowi? Zmieniamy standard w coś o wiele wygodniejszego i bardziej praktycznego.
Kontrola ogrzewania z poziomu telefonu? Brzmi jak luksus, ale to jeden z tych elementów smart home, który naprawdę robi różnicę w codziennym życiu. Czas pożegnać się z klasycznymi „pokrętłami” – czyli, bardziej profesjonalnie mówiąc, głowicami termostatycznymi – i zastąpić je czymś, co działa precyzyjnie, zdalnie i wygodnie.
Kasa KE100 od Tapo to inteligentna głowica termostatyczna, którą można samodzielnie zamontować bez wzywania hydraulika. Nie trzeba spuszczać wody z grzejnika, wystarczy odrobina cierpliwości – demontaż starej głowicy jest prosty, a nową nakręcamy intuicyjnie, zgodnie z instrukcją z pudełka.
Po poprawnym montażu urządzenie pokazuje aktualną temperaturę na czytelnym panelu LED, a kolejny krok to sparowanie z aplikacją Tapo. I tu znowu: wszystko prowadzone krok po kroku, więc nawet jeśli nie jesteś fanem konfigurowania sprzętów, poradzisz sobie bez problemu.
Co można zrobić z poziomu telefonu?
Głowice KE100 działają w połączeniu z centralnym modułem, czyli Tapo Hubem. To małe urządzenie, które łączy wszystkie sprzęty Tapo w jedną sieć – dzięki niemu możliwa jest zdalna komunikacja między aplikacją a termostatami (i innymi urządzeniami smart w ekosystemie Tapo).
Hub pełni funkcję „mózgu” całej operacji, a do tego:
Dzięki takiemu zestawowi można zapewnić sobie pełną kontrolę nad temperaturą w każdym pomieszczeniu – bez wychodzenia z łóżka i bez przepalania pieniędzy na ogrzewanie.
Zapomniałeś zgasić światło w toalecie? A może jesteś na wakacjach i chcesz sprawić wrażenie, że ktoś jednak został w domu? W obu przypadkach Tapo S220 wchodzi całkiem elegancko – bo to inteligentny przełącznik światła, który pozwala zdalnie włączać i wyłączać oświetlenie z poziomu aplikacji Tapo.
W przeciwieństwie do głowic grzejnikowych, tutaj trzeba zajrzeć do puszki w ścianie, więc warto uzbroić się w cierpliwość – i śrubokręt. Dobra wiadomość: nie musisz być elektrykiem, żeby sobie poradzić. Aplikacja Tapo prowadzi Cię krok po kroku, a instrukcja jest naprawdę przejrzysta. Pamiętaj jednak o wyłączeniu korków!
Najważniejsze: sprawdź przed montażem, czy w puszce masz przewód neutralny (N) – bez niego przełącznik nie zadziała, a nie każdy stary budynek go ma. Jeśli wszystko gra – zamieniasz, dokręcasz, skanujesz kod, parujesz i gotowe.
Co potrafi Tapo S220:
Do działania – podobnie jak w przypadku głowic – konieczny jest Tapo Hub (H100), który nie tylko spina wszystko w jedną całość, ale też zapewnia stabilność, szybkość reakcji i możliwość automatyzacji między urządzeniami.
Efekt? Pełna kontrola nad światłem, bez wstawania z kanapy. A to wszystko bez wymieniania żarówek i bez burzenia ścian. Tapo S220 to jedno z tych urządzeń, które sprawiają, że zwykłe mieszkanie zaczyna zachowywać się… inteligentnie.
Roboty sprzątające to już nie bajerancki gadżet, a styl życia. Tapo RV20 Mop domowy pomocnik, który odkurza i mopuje mieszkanie za nas, a my w tym czasie możemy robić cokolwiek innego. Serio.
Cichy, sprytny, z precyzyjną nawigacją laserową i aplikacją Tapo, w której wszystko ustawiasz pod siebie – od harmonogramu, po moc ssania i strefy sprzątania. Nie ma stacji, która zajmuje pół przedpokoju. Nie ma zbędnych funkcji. Jest za to kompaktowy, skuteczny i do bólu praktyczny.
Szczegółową recenzję znajdziecie na naszym portalu, gdzie rozłożyliśmy go na czynniki pierwsze.
Tapo L530E to idealna alternatywa dla osób, które nie chcą grzebać w ścianach, ale marzą o sterowaniu światłem z poziomu telefonu. W przeciwieństwie do przełączników Tapo S220, tutaj wystarczy zwykła oprawka E27 – wkręcasz, parujesz z aplikacją i gotowe.
Ale to dopiero początek. Bo ta żarówka ma mały, ale efektowny twist – można zmieniać jej kolor, jasność i temperaturę światła – od chłodnego, białego do ciepłego, relaksującego światła. Do tego dochodzą efekty świetlne – np. pulsowanie kolorów czy płynne przejścia.
Idealna opcja, jeśli chcesz:
Nie musisz wymieniać przełączników, nie potrzebujesz huba. Aplikacja Tapo pozwala ustawić harmonogramy, tworzyć sceny i sterować wszystkim jednym kliknięciem.
Chcesz zadbać o bezpieczeństwo swojego mieszkania – niezależnie od tego, czy jesteś w domu, w pracy, czy właśnie odpoczywasz na drugim końcu świata? Kamery Tapo sprawiają, że masz wszystko pod kontrolą.
Zewnętrzna Tapo C500 to obrotowa kamera, która świetnie sprawdza się na podjeździe, balkonie czy przed drzwiami. Dzięki pełnemu obrotowi w poziomie (360°), detekcji ruchu, automatycznemu śledzeniu obiektów i trybowi nocnemu, zawsze wiesz, co się dzieje wokół Twojego domu – a w razie potrzeby możesz nawet uruchomić alarm świetlno-dźwiękowy.
Wewnątrz działa Tapo C212 – dyskretna, kompaktowa kamerka z dwukierunkowym dźwiękiem, widzeniem nocnym w kolorze i możliwością zdalnego obracania obrazem. Świetnie sprawdza się jako elektroniczna niania, podgląd do salonu czy kuchni, albo po prostu – dodatkowa para oczu, gdy nikogo nie ma w domu. Obie kamery możesz obsługiwać z poziomu aplikacji Tapo, sprawdzać podgląd na żywo, a także otrzymywać powiadomienia o wykrytym ruchu – gdziekolwiek jesteś.
Przekształcenie zwykłego mieszkania w funkcjonalny smart home wcale nie musi być skomplikowane, drogie ani czasochłonne. Wystarczy kilka dobrze dobranych urządzeń, takich jak te od Tapo, by codzienność stała się po prostu wygodniejsza. Od sterowania światłem i ogrzewaniem, przez automatyczne sprzątanie, aż po zwiększenie poczucia bezpieczeństwa – każdy z tych elementów realnie ułatwia życie. Co najlepsze, większość z nich można zainstalować samemu, bez konieczności remontów czy ingerencji w instalację elektryczną.
To jedna z tych zmian, które wydają się małe – dopóki nie zacznie się z nich korzystać. Bo dopiero wtedy okazuje się, że smart home to nie gadżet. To praktyczne rozwiązanie, które po prostu sprawdza się na co dzień.