Shadow Warrior 3

W Shadow Warrior 3 zagramy… Deadpoolem? – recenzja krwawej jazdy bez trzymanki od polskiego Flying Wild Hog

Wejdź do krainy baśni, magii i niesamowitej sieczki! Jeśli kojarzysz serie gier Doom oraz Serious Sam, to obok Shadow Warrior 3 nie możesz przejść obojętnie. Pierwsza część ukazała się 26 września 2013 roku. Druga miała premierę 13 października 2016 roku. Nadszedł wreszcie czas na część trzecią!

Lo Wang wyrusza na wyprawę po magicznym świecie, aby pozbyć się ogromnego smoka. Potrzebuje do tego magicznej maski. W momencie, gdy już całkowicie brakuje mu motywacji, co dzieje się na samym początku gry, do działania popycha go dawny wróg – Zilla. Były ninja łapie zatem swój sprzęt i leci w świat, aby dotrzeć do ogromnego smoka. Co to za wyposażenie? Przede wszystkim ciuchy. Przez załamanie Lo Wang chciał zostać w samych majtkach i bluzce… Do tego umiejętności, w końcu przeszedł szkolenie na wojownika ninja. Nie możemy jednak zapomnieć o jego wiernej katanie oraz broniach. Zaczynamy powolutku. Dzierżymy tylko katanę nazwaną Smoczy Ogon oraz broń krótką o imieniu Banita. Po drodze odblokujemy jednak kolejne bronie, takie jak strzelba, dwa pistolety Uzi, wyrzutnię granatów, broń laserową i ostatecznie wyrzutnię szurikenów. Po co to wszystko? Przyda nam się to do pokonywania licznych przeciwników stojących nam na drodze. A to tylko początek Shadow Warrior 3.

Jeśli chodzi o wrogów, jest ich cała masa. W grze spotkamy nie tylko hordy przeciwników, ale także sporą różnorodność. Możemy wpaść na zwykłych żołnierzy, potwory atakujące na dystans czy wrogów specjalnych. Zaliczają się do nich ogromne demony walczące młotami, samuraje atakujący dwoma mieczami, latające małpy czy wielkie, latające oczy strzelające laserami. Nie zmyślam. Jeśli chodzi o różnorodność przeciwników, twórcy naprawdę się postarali. Bardzo ciekawą sprawą jest także fakt, że każdego z tych przeciwników można tak naprawdę pokonać jednym ruchem. Wystarczy zebrać odpowiednią ilość Kamieni Ostatecznych Ciosów. Możemy znaleźć je porozrzucane po świecie gry, bądź też podnieść z pokonanych przeciwników. Wtedy wystarczy podejść do wroga i załatwić go jednym ruchem. Jeśli natomiast użyjemy tego na jednym ze specjalnych wrogów, dostaniemy na krótki czas jego potężną broń, za pomocą której możemy zobaczyć na ekranie jeszcze więcej krwi.

Shadow Warrior 3

fot. zrzut ekranu z gry Shadow Warrior 3

Zobacz także: Dark Souls + otwarty świat = Elden Ring – recenzja kolejnego arcydzieła od From Software

Pomiędzy kolejnymi potyczkami musimy oczywiście poruszać się po świecie. Przede wszystkim przydadzą się do tego umiejętności głównego bohatera. Składają się na nie: bieg po ścianie, podwójny skok i pęd. Ta ostatnia umiejętność może nie brzmi jakoś zachęcająco, lecz bardzo się przydaje. Polega na tym, że Lo Wang wykonuje szybki ruch w wybranym przez nas kierunku. Może to zrobić zarówno na ziemi, jak i w powietrzu, dzięki czemu da się łatwo uniknąć ataku przeciwnika lub przedłużyć skok. Dodatkowo warto wspomnieć, że w grze znajdujemy kotwiczkę. Dzięki niej możemy dostać się do miejsc, do których nie dostalibyśmy się w żaden inny sposób, lub przyciągnąć się do wrogów, aby zrobić z nich sieczkę. Przy tym jakże szerokim wachlarzu mięsistych ataków główny bohater co rusz rzuca genialnymi żartami przebijającymi czwartą ścianę. Dzięki temu gracz może łatwo skojarzyć postać Lo Wanga z Deadpoolem. No gościa nie da się nie lubić.

Nie możemy nie wspomnieć o grafice. Ta wygląda naprawdę ładnie. Tytuł ma swój własny, unikalny klimat, dzięki któremu bardzo łatwo zwiększa się immersję. Sprawia to także, że jest on bardzo grywalny i przyciąga. To samo tyczy się udźwiękowienia. Nie tylko soundtrack, ale także dubbing czy dźwięki walki brzmią naprawdę dobrze. Sprawiają one, że Shadow Warrior 3 jest niezwykle przyjemny w odbiorze. Na to składa się także genialny movement postaci, banalne, acz śmieszne żarty i przystępny, choć czasem i wymagający system walki. Dzięki temu przygody Lo Wanga zostają w pamięci, a mało zagmatwana fabuła jest genialnym pretekstem, aby siać zniszczenie na naszej drodze. Mimo że o tym tytule nie jest bardzo głośno, to jest on grą świetną, bo twórcy bezbłędnie wywiązali się ze swoich założeń.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Przede wszystkim gracz i miłośnik kina. Zakochany w MARVELu, a najbardziej w Spider-Manie. Prowadzi swój kanał YouTube, streamuje na Twitchu, montuje filmy i zbiera figurki. Takie duże dziecko.

Dodaj komentarz

Wejdź do świata filmów i seriali na:

Movies Room logo