Prostokątny, 15-calowy model Acer Aspire Vero budzi dość specyficzne pierwsze odczucia. Z jednej strony bowiem trudno go nazwać krzykliwym modelem, z drugiej jednak absolutnie nie mogę powiedzieć, że nie zwróciłbym na niego nigdzie uwagi. I tutaj warto poświęcić chwilę konstrukcji sprzętu. Jest on bowiem zmontowany z tworzyw sztucznych pochodzących z recyklingu post-konsumenckiego (PCR). Ma to w znaczący sposób wesprzeć walkę z nadwyżką odpadów na świecie. Osoby, które dotąd nie miały styczności z takową konstrukcją, czym prędzej uspokajam – w żadnym razie nie sprawia on, że musimy obchodzić się z laptopem jak z jajkiem. Jest on całkiem wytrzymały, choć oczywiście nie starałem się sprawdzać krańcowych limitów w tej materii.
Jak zwykle w przypadku Acera, nie zawiodłem się na samych aspektach komfortu pracy. Klawiatura jest niezwykle responsywna i znakomicie sprawdzała się zarówno w kawiarni, jak i podczas domowych posiedzeń – czy to przy biurku, czy w trakcie leniwych posiedzeń na fotelu. Gdy na niej piszemy, docelowo zapala się łagodne RGB, co daje świetny efekt. Choć jest barwiona, w dalszym ciągu wykonano ją za materiałów pochodzących z recyklingu – całkiem ciekawie podkreślają to stylizowane na lustrzane odbicie litery „E” oraz „R”. Touchpad stanowi z kolei najsłabszy punkt tej konstrukcji. Nie znaczy to, że konstrukcja OceanGlass jest jakoś szczególnie zła. Z dobrych stron, mimo wszystko używało mi się jej całkiem nieźle, jednak tę część laptopa bardzo szybko trzeba przecierać po zwykłym użytkowaniu. Tak czy inaczej – ogółem w tym segmencie jest całkiem dobrze, acz nie idealnie.
Wróćmy jeszcze do ekologicznych aspektów Aspire Vero. Wśród trybów pracy laptopa – dość powszechnym rozwiązaniu w przypadku różnorakich modeli laptopów – znajdą się takie, które idealnie współgrają z założeniami twórców. Do takich należy aplikacja Vero Sense, odpowiadająca za oszczędzanie energii laptopa. Eco+ to rozwiązanie skrajne, ograniczające zasilanie sprzętu do absolutnych podstaw. Bardziej standardową opcją jest tryb Eco, który skupia się po prostu na znaczącym wydłużeniu pracy baterii. Dalej oczywiście jest wyśrodkowanie w postaci trybu Balanced oraz Performance. Tego ostatniego używałem chyba najrzadziej, jako że przeważnie zwyczajnie nie potrzebowałem wykorzystania aż takich mocy obliczeniowych Acer Aspire Vero. Ale przyznać muszę, że sprawdza się, gdy jesteśmy na istotnym etapie prac – na przykład przy wielu otwartych kartach w przeglądarce i jeszcze np. oglądaniu serialu, a dodatkowo zależy nam na czasie.
W samych superlatywach mogę się zaś wypowiedzieć pod adresem zdalnej pracy. Ważący około 1,7 kg laptop jest efektem pewnych kompromisów ze strony twórców. Chociaż osobiście z łatwością przeniosłem go w plecaku czy teczce, trudno byłoby nazwać go najlżejszym w swoim przedziale. Jest to jednak po prostu cena, jaką trzeba zapłacić za istotne atuty. Należą do nich na przykład wygodnie rozmieszczone po bokach porty. Znaleziono miejsca na mini jacka, wejścia USB-C czy USB-A, no i oczywiście HDMI. Innymi słowy, optymalnie dla większości użytkowników. Co więcej, twórcy wykorzystali przestrzeń na przygotowanie świetnego chłodzenia. Był to dla mnie bardzo ważny aspekt, kiedy nosiłem się z Acerem Aspire Vero przy służbowych eskapadach w miasto lub po prostu chciałem go sobie położyć na kolana, aby popracować nad tekstami z innego położenia. Odgłos wentylatora słyszałem jedynie sporadycznie, temperatura sprzętu zaś nigdy przesadnie nie skakała.
O zasilaniu trochę już pisałem, dodam jeszcze parę słów o baterii. W trybie zbalansowanym – mimo wszystko najbardziej wygodnym – zazwyczaj mogłem swobodnie działać jakieś 8-9 godzin. Oznacza to cały dzień roboczy bez konieczności podłączenia do zasilacza, co stanowiło spore udogodnienie. To samo tyczy się naprawdę dobrej wydajności, jeżeli mówimy o. Ale nie ma co się dziwić – procesor Intel i7 12. generacji przy 16 GB RAM robią swoje. Oczywiście zintegrowana karta graficzna sprawia, że nie będą to nigdy ustawienia optymalne, ale zasadniczo raczej nikt nie wymaga nie wiadomo jakich osiągów od sprzętu tego rodzaju. Podobnie rzecz ma się z ekranem Full HD o matrycą IPS i skromną częstotliwością odświeżania obrazu (60 Hz). Tak naprawdę jedynym kłopotem przy użytkowaniu były co najwyżej sytuacje, gdy światło słoneczne bardzo utrudniało widoczność i musiałem nieco zmienić położenie. W każdym razie co do ogólnych wrażeń audiowizualnych nie mam absolutnie żadnych zarzutów. Laptop świetnie się sprawdzał za każdym razem, gdy na przykład musiałem obejrzeć w plenerze serial do recenzji, albo po prostu chciałem się nieco odprężyć po pracy i włączyć jakąś najnowszą produkcję. Całkiem dobrze sprawował się zarówno ekran, jak i przyjemne głośniki.
Podsumowanie: Acer Aspire Vero okazał się jednym z najbardziej zbalansowanych laptopów, z jakich w ostatnim czasie korzystałem. Ekologiczne atuty mogą robić wrażenie i tutaj ponownie tajwańska firma podtrzymała swoje aspiracje w tej materii. Nie przeszkadza to w żadnym wypadku w pracy zarówno w terenie, jak i domowym zaciszu nad projektami tuż przed deadline’em. Poziomem zasilania dorównuje mniejszym modelom, ale przewyższa je przy tym mocami obliczeniowymi. W zasadzie poza mającym pewne mankamenty touchpadem i niewyróżniającą się specjalnie z tłumu matrycą nie potrafię wynaleźć żadnych innych przywar. Jeżeli zatem szukacie uniwersalnego sprzętu, który przy tym jest przyjazny środowisku, trudno znaleźć coś lepszego pod kątem stosunku ceny do jakości. Laptop, w zależności od konfiguracji, można kupić w cenie od 3700 zł, m.in. w sklepie x-kom.