Czy sprzątanie było kiedyś prostsze? Recenzja Tefal X-Clean 10

Współpraca płatna z marką Tefal

Nie oszukujmy się – mało kto naprawdę lubi sprzątać. Owszem, zdarza się, że porządkowanie przestrzeni potrafi dać chwilową satysfakcję, ale ile razy można patrzeć, jak po dwóch czy trzech dniach mieszkanie znów wraca do punktu wyjścia? Producenci urządzeń domowych od lat łamią sobie głowy nad tym, jak sprawić, by ten obowiązek stał się mniej uciążliwy – a może nawet przyjemny. Coraz częściej sięgają po nowoczesne technologie, które mają wyręczać nas w codziennym ogarnianiu chaosu. Wśród firm próbujących swoich sił w tym obszarze jest Tefal – marka, którą większość z nas kojarzy raczej z patelniami i czajnikami, ale jak się okazuje, ich ambicje sięgają znacznie dalej. Poprosili nas o przetestowanie najnowszego przedstawiciela linii sprzętów do sprzątania – modelu X-Clean 10. Sprawdziliśmy, czy rzeczywiście potrafi zamienić sprzątanie w coś więcej niż tylko przykry obowiązek.


Tefal X-Clean 10


Budowa i design – czy to nadal możemy nazwać odkurzaczem?

Przyzwyczailiśmy się do nieco innego obrazu odkurzacza – małego jeżdżącego pudła z rurą, która ciągnie się za nami niczym dżdżownica. I choć przez lata ten format wydawał się niezastąpiony, świat technologii pokazał już nie raz, że to, co znane, można z sukcesem zrewolucjonizować. Tak jak telefony porzuciły klawiatury, tak i odkurzacze mogą pozbyć się zarówno kabla, jak i tej nieszczęsnej wijącej się rury. Bezprzewodowe odkurzacze pionowe – bo tak fachowo nazywa się tę kategorię – coraz śmielej wkraczają do naszych domów. I nie ma się co dziwić. Wygoda użytkowania, łatwość manewrowania i brak plączących się przewodów sprawiają, że trudno potem wrócić do klasycznego modelu.

X-Clean 10 wpisuje się w tę nową falę – już sam jego wygląd daje sygnał, że mamy do czynienia z czymś nowoczesnym i przemyślanym. Co takiego możemy zobaczyć po otwarciu pudełka? Przede wszystkim naszego bohatera głównego, jednak nieco rozłożonego na części. Nie szkodzi, bo sam montaż to kwestia kilku sekund. Oprócz tego znajdziemy stację ładującą (która również pełni inną funkcję, o której później), wymienny wałek i szczotkę do czyszczenia.


Tefal X-Clean 10


Zobacz również: Tefal X-Plorer S140+ – Recenzja robota sprzątającego


I tu można się zdziwić – wałek? Co on tu robi? No właśnie – czy nadal możemy mówić o klasycznym odkurzaczu, jeśli urządzenie nie tylko zasysa brud, ale też potrafi pozbyć się zaschniętych plam czy nawet rozlanego soku? Tefal X-Clean 10 to sprzęt typu 2w1, który nie tylko odkurza, ale również myje podłogę – i to za jednym razem. Dzięki mocy ssącej sięgającej 18 000 Pa oraz wałkowi myjącemu, który obraca się z prędkością aż 550 obrotów na minutę, X-Clean 10 radzi sobie z kurzem, płynami i trudniejszymi zabrudzeniami bez potrzeby sięgania po mopa.

Zanim jednak przejdziemy do tego, jak X-Clean 10 sprawdza się w codziennym użytkowaniu, zostańmy jeszcze na chwilę przy samym wyglądzie urządzenia. Od góry znajdziemy podświetlany panel LED z dwoma przyciskami – jego działanie omówię za moment, bo zdecydowanie zasługuje na osobny akapit. Schodząc wzrokiem niżej, trafiamy na pojemniki: jeden na brudną wodę i kurz, a drugi – znajdujący się nieco niżej, tuż przy wałku – na czystą wodę. Wszystko jest rozmieszczone w sposób intuicyjny i łatwy do opanowania już po kilku minutach kontaktu ze sprzętem. Muszę przyznać, że całość została zaprojektowana naprawdę z głową – zarówno pod względem funkcjonalnym, jak i estetycznym.


Tefal X-Clean 10


Pierwsze sprzątanie

Czas więc na pierwszy test naszej broni do walki z codziennym chaosem. Po włączeniu urządzenia z głośniczka odezwała się do mnie asystentka – przyjemnym głosem, po angielsku, przeprowadziła mnie przez pierwsze kroki obsługi. Spokojnie, Polski również jest domyślnie zainstalowany – wystarczy kilka kliknięć i można bez problemu przełączyć się na polską wersję językową. Dzięki temu głosowemu przewodnikowi oraz intuicyjnej instrukcji, całość przygotowania do pierwszego sprzątania jest naprawdę banalnie prosta – nawet jeśli nigdy wcześniej nie miałeś w rękach tego typu sprzętu.


Tefal X-Clean 10


Do dyspozycji dostajemy aż pięć trybów pracy: Auto, który sam dostosowuje moc do wykrytego zabrudzenia, Turbo – idealny przy większym bałaganie, Max dla najtrudniejszych zadań, Quiet, czyli tryb cichy – w sam raz na wieczorne porządki, oraz Bathroom, przeznaczony do zbierania płynów bez uruchamiania funkcji mycia. Wszystkie najważniejsze informacje, a także co ciekawe intensywność zabrudzeń, wyświetlane są na czytelnym, ledowym ekranie. Całość działa błyskawicznie i daje odczucie pełnej kontroli.

No to czas do pracy. Wystarczy dolać czystej wody do zbiornika (opcjonalnie można ją też wymieszać z płynem do mycia podłóg), wybrać interesujący nas tryb i „złamać” pałąk, czyli przechylić rękojeść urządzenia w dół. W tym momencie dzieje się coś ciekawego – odkurzacz dosłownie sam zaczyna nas ciągnąć do przodu. Siła ssąca jest na tyle duża, że można odnieść wrażenie, jakbyśmy nie my prowadzili sprzęt, a on prowadził nas – niczym pies na spacerze. Już po kilku pierwszych ruchach widać, że sprzęt nie tylko skutecznie zbiera kurz i drobiny, ale równocześnie dokładnie myje powierzchnię. Światło akurat ładnie odbijało się na moich panelach, dzięki czemu od razu dostrzegłem różnicę – to nie było zwykłe „przecieranie na mokro”, ale rzeczywiste czyszczenie, zostawiające po sobie świeży i lekko wilgotny pas. Przejechałem się tak po mieszkaniu przez około piętnaście minut, po czym odstawiłem sprzęt do stacji ładującej.


Tefal X-Clean 10


Stacja dokująca i system automatycznego samoczyszczenia

Szczerze mówiąc, mógłbym jeszcze długo krążyć po mieszkaniu z tym sprzętem w ręku – według danych producenta X-Clean 10 potrafi pracować na baterii nawet do 60 minut, co w praktyce wystarcza na naprawdę solidne ogarnięcie całego mieszkania. Ale już po piętnastu minutach można się nieźle zdziwić, zaglądając do zbiornika na brudną wodę – tyle syfu z pozoru czystej podłogi robi wrażenie. Po zakończonym sprzątaniu wystarczy odstawić urządzenie do dedykowanej stacji ładującej – nie trzeba nic podłączać ręcznie, żadnych kabli (oprócz tego zasilającego stację), żadnego kombinowania. Odkurzacz sam się rozpoznaje i zaczyna się ładować.


Tefal X-Clean 10


Jednak prawdziwa magia zaczyna się dopiero po naciśnięciu przycisku uruchamiającego automatyczny system czyszczenia. To właśnie ten bajer sprawia, że X-Clean 10 wyprzedza konkurencję o kilka kroków. Urządzenie samo przepłukuje wewnętrzne przewody i dokładnie myje wałek, który następnie jest suszony gorącym powietrzem o temperaturze 65°C. Efekt? Brak wilgoci, brak nieprzyjemnych zapachów, brak ryzyka namnażania się bakterii – a wszystko to bez konieczności wkładania rąk do jakiejkolwiek brudnej części. Po chwili sprzęt jest gotowy na kolejną rundę.

Szczerze? Pierwszy raz spotkałem się z tego typu rozwiązaniem i muszę przyznać jedno – po kilku użyciach nie wyobrażam sobie, by w przyszłości jakiekolwiek podobne urządzenie mogło obyć się bez tej funkcji. Nie trzeba po każdym sprzątaniu ściągać wałka, moczyć go w umywalce, suszyć i zakładać z powrotem. Tutaj wszystko dzieje się samo, bez naszego udziału. Pomysł ten robi naprawdę solidną robotę i sprawia, że codzienne użytkowanie nie jest uciążliwe ani trochę. No dobrze, ale skoro wszystko dzieje się automatycznie, to po co producent dorzucił do zestawu zapasowy wałek? Otóż przydaje się on w dwóch przypadkach: albo kiedy oryginalne włosie z czasem się zużyje, albo gdy – z różnych względów – zechcemy mimo wszystko wyjąć rolkę i wyprać ją ręcznie. Taki zabieg raz na jakiś czas z pewnością nie zaszkodzi i daje nam dodatkową kontrolę nad czystością całego systemu.


Tefal X-Clean 10


Codzienne użytkowanie i inne funkcje 

Dla tych, którzy lubią wiedzieć, co siedzi „pod maską”, pozwolę sobie krótko wymienić podstawowe dane techniczne X-Clean 10: moc silnika 200 W, moc ssąca aż 18 000 Pa, a rolka obraca się z prędkością 550 obr./min. Pełne naładowanie zajmuje około 3,5 godziny, a czas pracy sięga do 60 minut w trybie Eco i 30 minut w trybie Max. Pojemność zbiornika na brudną wodę to 790 ml, a na czystą wodę – 670 ml, co pozwala na umycie nawet do 400 m² podłogi. Waga odkurzacza to 4,4 kg, z czego sam odczuwalny ciężar podczas pracy wynosi około 0,8 kg – całkiem nieźle jak na sprzęt z takimi możliwościami.

Co dla mnie, jako użytkownika, okazało się kluczowe w codziennym sprzątaniu, to możliwość „złamania” rękojeści – czyli obniżenia jej do pozycji niemal równoległej do podłogi. Dzięki temu X-Clean 10 bez problemu dociera do miejsc z pozoru niedostępnych: pod łóżkiem, komodą czy regałami. Koniec z wyginaniem się i robieniem niekomfortowych pozycji, by wyczyścić te trudno dostępne zakamarki. Co więcej, korzystanie z takiego pionowego odkurzacza to prawdziwa ulga dla pleców. Jako osoba wysoka często po 30 minutach tradycyjnego odkurzania odczuwałem ból w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Tutaj większość ruchów wykonuję w wygodnej, wyprostowanej pozycji, co znacząco poprawia komfort i sprawia, że sprzątanie staje się mniej męczące.


Tefal X-Clean 10


Wady i zalety – subiektywne odczucia

Sprzęt z pozoru idealny, jednak podczas codziennego użytkowania zauważyłem kilka rzeczy, które – moim zdaniem – producent mógłby dopracować w kolejnych generacjach. Po pierwsze, dość długi czas ładowania. O ile godzina pracy w trybie Eco to bardzo przyzwoity wynik, o tyle prawie 4 godziny ładowania mogą okazać się problematyczne w przypadku większych domów, intensywniejszych zabrudzeń czy po prostu konieczności sprzątania na raty. Zaskoczył mnie też brak ikonki poziomu baterii na panelu LED – coś, co mogłoby znacznie zwiększyć kontrolę nad urządzeniem w trakcie pracy. Nie traktuję tego jako wadę, a raczej jako sugestię – miłym dodatkiem byłby również tryb suszenia podłogi. Jestem przekonany, że technologicznie byłoby to wykonalne, a użytkownicy posiadający małe dzieci lub zwierzęta domowe z pewnością doceniliby możliwość przyspieszenia schnięcia podłóg tuż po sprzątaniu.

Jednak mimo drobnych niedociągnięć, zalet jest zdecydowanie więcej. Szczerze mówiąc – nie chciałbym wracać do mojego starego odkurzacza. Tefal X-Clean 10 to sprzęt, który w mojej ocenie łączy bardzo dobrą technologię z wysoką użytecznością w codziennym życiu. Nie powiem, że nagle pokochałem sprzątanie, ale podczas testów naprawdę odczuwałem pewną frajdę z korzystania z tego urządzenia. To świeże doświadczenie, które sprawia, że sprzątanie przestaje być przykrym obowiązkiem, a staje się po prostu łatwiejsze i przyjemniejsze. A jeśli technologia ma nam pomagać w codzienności – to właśnie w taki sposób.


Tefal X-Clean 10


Podsumowanie 

Tefal X-Clean 10 to sprzęt, który naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Połączenie odkurzania i mycia w jednym urządzeniu to rozwiązanie, które z miejsca ułatwia codzienne porządki. Do tego dochodzi imponująca moc ssąca, przemyślana konstrukcja oraz intuicyjny panel LED z czytelnymi trybami pracy – każdy znajdzie ustawienie dopasowane do sytuacji. System samooczyszczania i suszenia wałka to absolutny game changer, który eliminuje konieczność ręcznego mycia i suszenia elementów po każdym użyciu. Świetnie wypada też mobilność – możliwość „złamania” rękojeści pozwala na dotarcie pod meble bez gimnastyki, a ergonomiczna forma szczególnie docenią osoby z wrażliwymi plecami. Jest to model, który mogę śmiało polecić każdemu, kto potrzebuje zmiany i powiewu świeżości w codziennym sprzątaniu. Model ten możecie kupić już za 2200zł w popularnych sieciówkach.



Materiał sponsorowany

Zobacz również: Jak zmienić swoje zwykłe mieszkanie w nowoczesny smart-home?

Redaktor

Fan technologii, gier i F1. Znajdziecie mnie głównie w działach Moto, Gaming i Testy Sprzętu
Kontakt: b.ostrowski@tech-room.pl

Wejdź do świata filmów i seriali na:

Movies Room logo