Recenzja Huawei MateBook D 16 (2024) – elegancja i solidność w jednym

O ile marka Huawei nie jest mi rzecz jasna obca, o tyle dotąd nie miałem zbyt wiele okazji do sprawdzenia ich linii laptopów. Tym bardziej zatem zaciekawiłem się, gdy do testów otrzymałem tegoroczną, uaktualnioną wersję MateBooka D 16. Od początku jawił się jako atrakcyjny pod względem wyglądu i wyjątkowo mocny przedstawiciel sprzętów przenośnych. Ale wszystko po kolei.

Specyfikacja

  • Procesor: Intel Core i9-13900H (14 rdzeni, 20 wątków, 2,60 GHz, 24 MB cache)
  • Pamięć RAM: 16 GB (LPDDR4x, 3733 MHz)
  • Dysk: 1TB SSD
  • Ekran: 16-calowy, IPS, rozdzielczość FullHD (1920 × 1200), proporcje 16:10
  • Grafika: zintegrowana Intel Iris Xe Graphics
  • Bateria: 70 Wh
  • Porty: USB-C, 2x USB-A, mini jack, port HDMI
  • Audio: głośniki stereo, dwa mikrofony
  • Waga: 1,72 kg

Pierwsze spojrzenie

Pudełko nie zawiera zbyt wiele akcesoriów – ot, zasilacz 65-watowy i sam sprzęt. Ten pierwszy element niestety nie należy do zbyt praktycznych, przez co czasami miałem minimalne problemy z umieszczeniem go w zapełnionym gniazdku. Ale to w zasadzie tyle, jeżeli chodzi o gorsze początkowe wrażenia. Sam laptop stanowi ciekawe połączenie oszczędnej elegancji i praktycznej budowy. Szare, w większości metalowe urządzenie waży jakieś 1,7 kg, czyli optymalnie dla sprzętu tego rodzaju. Do tego w trakcie podróży nie musiałem się co moment zastanawiać, czy coś się przypadkiem nie popsuje. Zarówno matryca, jak i klapa od początku sprawiają wrażenie wytrzymałych, co zresztą sprawdziło się z nawiązką, gdy kilkakrotnie Trochę szkoda, że nie zdecydowano się na więcej portów. USB-A, USB-C, HDMI i mini jack po lewej, osamotnione wejście USB-A po prawej – to powinno prawdopodobnie starczyć na minimum, ale niewiele poza tym.

Ekran

Pod tym względem Huawei nie sięgnęło po żadną rewolucję. W dalszym ciągu mamy do czynienia z wyświetlaczem IPS LCD w rozdzielczości 1920 x 1200 przy jasności do 300 nitów. Matowe wykończenie sprawia, że bez kłopotów mogłem pracować na sprzęcie nawet przy południowym nasłonecznieniu, co bez wątpienia stanowi nie lada atut. W zasadzie wszystko pod tym kątem działa tak, jak powinno – od kontrastu po kolor, czy poszczególne kąty widzenia. Byłem szczerze zdziwiony, gdy dowiedziałem się o częstotliwości odświeżania, bo kompletnie nie zwróciłem uwagi na te 60 Hz. Inna sprawa, że w tym przedziale rzadko jest to istotne. W każdym razie zarówno przy pracy nad tekstami, jak i oglądaniu filmów i seriali wszystko funkcjonowało tak, jak trzeba.

Bateria

16 calowy laptop zaopatrzono w akumulator o pojemności 70 Wh. Zrobiłem kilka małych testów „wytrzymałościowych”, by sprawdzić, czy faktycznie mamy do czynienia z tak niezawodnym pod tym kątem sprzętem, jak chwali się producent. Co jasne, przy maksymalnej jasności procenty spadają szybko, ale w okolicach 50-60% zanim zmuszony byłem do podłączenia urządzenia, w trybie zrównoważonym musiało minąć 8-10 godzin faktycznej pracy – w zależności od tego, czy akurat oglądałem jakieś produkcje do recenzji, czy po prostu pisałem na nim kolejne testy.

Zastosowanie w praktyce

Ale zdecydowanie najważniejszą kwestią jest samo użytkowanie. A tutaj właśnie zaczyna się magia. Tak się akurat złożyło, że w przeciągu paru tygodni intensywnego testowanie byłem nader często w rozjazdach, wskutek czego nieraz musiałem kontynuować pracę z pozycji pasażera, z laptopem na kolanach. Zdarzało się też, że zabierałem go do kina, by po seansie usiąść w jakiejś przylegającej kawiarni i rozpisać przynajmniej kilka wniosków na świeżo. Wiele pomaga świetny układ chłodzenia, bo przy standardowych zadaniach laptopa prawie nie słychać. Oznacza to, że w skrajnych sytuacjach mogłem usiąść w miejscu publicznym, założyć słuchawki i np. oglądać serial, nikomu przy tym nie zawadzając.  Co ciekawe, pomiędzy pracą z powodzeniem pograłem sobie w kilka nieco starszych pozycji. Przez m.in. brak dedykowanej karty graficznej MateBook D 16 nie dorównuje chociażby gamingowym laptopom, aczkolwiek zdziwiłbym się, gdyby ktokolwiek od niego tego wymagał. Kto za to lubuje się w retro, może mieć sporo rozrywki. No i przyznam, że dzięki temu sprzętowi zrobiłem kolejny krok w przyzwyczajaniu się do Windowsa 11, dostarczającego mi w trakcie testów wiele przydatnych informacji, pozwalających na odpowiednie skalibrowanie ustawień czy proste skontrolowanie wszelakich update’ów. Całość wieńczy terabajtowy dysk SSD, zapewniający komfortową pracę.

Podsumowanie

Ze wszystkich laptopów, jakie testowałem w przeciągu ostatnich kilku miesięcy, najnowsza edycja Huawei MateBook D 16 łatwo łapie się do czołówki. To więcej niż solidny sprzęt, który pozwoli na wiele godzin komfortowej pracy bez ładowania w bardzo różnych warunkach – niezależnie, czy mamy ochotę siedzieć na fotelu w domowym zaciszu, czy akurat potrzebujemy go do podróży tudzież na spotkanie w biurze. Co najwyżej zastanowiłbym się nad konkretną wersją – mimo wszystko ta z topowym procesorem kosztuje ponad 5000 złotych, a niekoniecznie przecież potrzebujemy tego typu osiągów przy urządzeniu z tego przedziału (chyba, że mamy ochotę na nadal nieco ograniczony, acz satysfakcjonujący gaming). Do tego znajdzie się kilka zgrzytów, w tym portowanie, któremu nieco brakuje do ideału. Niemniej jednak w dalszym ciągu to jedna z lepszych ofert na rynku.

Author avatar

Zastępca redaktora naczelnego
Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Wejdź do świata filmów i seriali na:

Movies Room logo