Przy ostatnim teście Samsunga S21 5G trochę ponarzekałem, że oprócz samego smartfona dostajemy wielkie nic. Tym bardziej zaskoczony byłem zawartością opakowania Motoroli moto g100. Pudełko ze słuchawką jest pokaźnych rozmiarów, a to za sprawą paru dodatków dołączonych do zestawu. W środku możemy znaleźć dwa oddzielne kartoniki – w pierwszym jest telefon z przezroczystym casem oraz ładowarką, a w drugim kabel Ready for, służący do podłączenia smarfona do telewizora czy monitora (o tym opowiem szerzej dalej). Mamy więc całkiem pokaźny zestaw. Do pełni szczęścia brakuje tylko słuchawek (tak, g100 posiada wyjście słuchawkowe).
Jeśli mowa o wyglądzie, to moto g100 prezentuje się dość standardowo. Mamy duży ekran (6,7 cala), prostą bryłę bez zakrzywień oraz dwa oczka przedniego aparatu w wyświetlaczu. W oczy rzucają się niestety duże ramki. Na krawędzi po prawej stronie znajdziemy przycisk do zmiany głośności oraz przycisk power z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych. Zrezygnowano więc z czytnika na pleckach czy pod ekranem – drugie wyjście byłoby trudne do realizacji ze względu na ekran IPS. Po lewej stronie przycisk do uruchamiania asystenta Google – nadal nie rozumiem tego trendu – oraz tacka na karty SIM. Od dołu głośnik (jedyny w telefonie!), USB-C oraz wyjście słuchawkowe! Ostatnie zasługuje na uwagę, bo obecnie już trudno znaleźć topowy smartfon z wyjściem na mini jack. Najciekawiej prezentuje się tył telefonu, a dokładniej plecki. Zastosowano tu bowiem zaskakujący plastik, który zmienia kolor w zależności od kąta patrzenia. Wygląda to bardzo ładnie – kolorystyka oscyluje między niebiesko-turkusowym a fioletowo-różowym. Jest to plastik imitujący szklaną powierzchnie, przez co niestety szybko się brudzi i palcuje. No i jest jeszcze wyspa aparatów ułożona w kwadrat – na szczęście wyspa tylko delikatnie wystaje z obudowy i jest to praktycznie nie do wyczucia.
W Motoroli moto g100 zastosowano wyświetlacz IPS LCD o przekątnej 6,7 cala. Jest to spora powierzchnia, lecz niekoniecznie najlepsza możliwa opcja jakościowa. Rozdzielczość ekranu to 2520 x 1080 pikseli, co przekłada się na zgęszczenie 409 ppi – bardzo dobry wynik, więc wyświetlany obraz jest naprawdę ostry. Do tego kolorki są żywe i ogólnie nie ma się za bardzo do czego przyczepić. No może jedynie maksymalna jasność ekranu mogłaby być większa, bo przy silnym świetle słonecznym ekran trochę traci na wyraźności. Jest więc dobrze, ale też gorzej od flagowców innych marek, gdzie możemy liczyć na AMOLED albo OLED. Na plus dla smarfona wypada kwestia odświeżania, bo dostajemy 90 Hz, co drastycznie zwiększa komfort użytkowania.
Wydajność
Wydajność to zdecydowanie najmocniejsza broń testowanego moto g100. Testy na benchmarkach pokazują wyniki tylko odrobinę gorsze od podstawowego Samsunga S21 5G, czyli telefonu droższego o ponad tysiąc złotych. Na pokładanie g100 znajdziemy Snapdragona 870, czyli bardzo dobry układ, ustępujący tylko najmocniejszemu Spapdragonowi 888. Dodatkowo ten wspierany jest przez 8 GB pamięci RAM i szybką pamięć wewnętrzną UFS 3.1. Całość w połączeniu z odświeżaniem ekranu 90 Hz, daje niezwykłą płynność w codziennej pracy. Trudno znaleźć też gry, które sprawiłyby tej konfiguracji problemy. Gdy weźmiemy pod uwagę cenę g100 – na premierę 2499 zł – jest to naprawdę świetna opcja.
Motorola moto g100 obsługiwana jest przez Androida 11. Nie zastosowano tu żadnych nakładek, co może być dobrą informacją dla wielu osób. Jedyne co dodał producent, to aplikacja Moto i powiązane z nią ułatwienia. Są to doskonale znane funkcje moto, które znajdziemy też w innych telefonach od Motoroli. Szerzej pisałem o tym przy okazji testu Motoroli Edge. Możemy więc korzystać z przydatnych gestów (na przykład dwukrotne potrząśniecie uruchamia latarkę), skonfigurować funkcje gamingowe czy dostosować style graficzne. Osobiście bardzo polubiłem te dodatki producenta.
Nie znajdziemy tu nic nowego. Do dyspozycji mamy odblokowanie telefonu poprzez skan twarzy lub poprzez odcisk palca. Czytnik linii papilarnych został umieszczony na przycisku power, więc jest to całkiem wygodne rozwiązanie. Rozumiem, że ze względu na rodzaj wyświetlacza nie można było zaimplementować czytnika pod ekranem – a według mnie jest to najlepsze rozwiązanie. Ze sczytaniem odcisku palca nie miałem żadnych problemów. Czytnik działa bardzo dobrze. Bez większych problemów odbyło się też w kwestii rozpoznania twarzy.
W Motoroli moto g100 zastosowano baterię o pojemności 5000 mAh, co daje już całkiem spore możliwości. Przy standardowym użytkowaniu, baterii przeważnie wystarczało mi na cały dzień. Przy włączony stałym odświeżaniu 90 Hz, 5G i intensywnym korzystaniu, czasem trzeba było wcześniej podłączyć smartfon do źródła zasilania. Jest więc standardowo i wystarczająco. Lepiej zdecydowanie mogło być pod względem możliwości ładowania. Do zestawu została dołączona ładowarka 20 W w technologii TurboPower. Pełne ładowanie często zajmowało tu ponad półtorej godziny, co zdecydowanie nie jest najlepszym wynikiem.
Jak wspominałem wcześniej, w zestawie dostaliśmy także kabel do funkcji Ready For. Jest to kabel USB-C – HDMI, który możemy wykorzystać do podłączenia telefon do telewizora czy monitora. W ten sposób ekran będzie wyświetlany na podłączonym urządzeniu. Następnie możemy sparować bezprzewodową myszkę i klawiaturę i w ten sposób otrzymamy pełnoprawną stację roboczą. Do wyboru mamy cztery tryby: mobilny pulpit, telewizor, gra oraz czat wideo. Pierwsza opcja to zwyczajne wyświetlanie obrazu ze smartfona na podłączony urządzeniu. Ciekawsza jest druga, po wybraniu której możemy wykorzystać wszystkie apki związane z wideo. Podobnie w trzecim trybie, możemy po prostu uruchomić gry – świetnie sprawdza się tu bezprzewodowy kontroler do gier. No i jeszcze ostatni – tu możemy prowadzić wideokonferencję i wykorzystywać aparat z tyłu do nagrywania naszej twarzy. Myślę, że każdy dla Ready For znalazłby naprawdę sporo przydatnych zastosowań.
Z tyłu:
Z przodu:
Aparat nigdy nie był mocną stroną telefonów Motoroli i tutaj nie uświadczymy żadnej rewolucji. Powyższa konfiguracja jest dość standardowa. Z tyłu mamy podstawowy aparat z gęstą matrycą 64 Mpix, klasyczny obiektyw szerokokątny i dwa dodatkowe służące za czujniki. Zabrakło za to teleobiektywu, więc nie ma co liczyć na zdjęcia z dużej odległości. Maksymalne przybliżenie to 8x, ale oczywiście jest to tylko zoom cyfrowy, więc przy dużych przybliżeniach zdjęcia pozostawiają trochę do życzenia. Aparat całkiem dobrze radzi sobie w dzień – zdjęcia są szczegółowe oraz wiernie odwzorowują kolory. W nocy jednak jest mocno średnio – pomaga trochę tryb nocny na głównym obiektywie. Dzięki laserowemu autofocusowi świetnie wypadają za to zdjęcia makro. Z przodu do dyspozycji dostajemy aż dwa obiektywy: podstawowy i ultraszerokokątny. Pierwszy prezentuje się okej, ale selfie mogłyby być lepsze. Szeroki kąt za to funduje nam sporo szumów, więc jest raczej mało przydatny.
W kwestii wideo mamy całkiem duże pole manewru. Do wyboru jest nawet opcja nagrywania w 6K w 30 klatkach na sekundę, ale tak samo jak w innych telefonach, działa to tak sobie. Zdecydowanie najlepiej wypada konfiguracja 4K i 60 kl/s, gdzie dostajemy lepszą stabilizacje obrazu.
Motorola moto g100 to zaskakująco dobry smartfon. Nie nazwałbym go flagowcem, ale brakuje mu naprawdę niedużo. Telefon jest bardzo wydajny, posiada dobry ekran z dużą częstotliwością odświeżania, a kolorystyka plecków to prawdziwa bomba. Zdecydowanie warto pochwalić także za bogaty zestaw – szczególnie za kabel Ready For. Lepiej mogło być tylko pod względem aparatów czy szybkości ładowania. Nadal jednak za cenę 2499 zł to bardzo dobry sprzęt, którym warto się zainteresować.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe