Xbox Elite Series 2 na pierwszy rzut oka nie różni się bardzo od swojego klasycznego brata. Bryła jest doskonale znana wszystkim graczom, którzy posiadają Xboxa. Pierwszą różnicą jest przycisk znajdujący się pod znakiem Xboxa (power) – w zwykłym padzie służył do wykonywania szybkich zrzutów ekranu, tu przyjmuje funkcję przełącznika trybów (w programie dedykowanym do pada można ustalić swoje preferencje, typu moment aktywacji spustu czy czułość drążków, i zapisać te ustawienia na jednym z trzech profili). Kolejna zmiana to krzyżak, który teraz w podstawowej wersji ma aż 16 możliwych pozycji (przy 8 z klasycznego pada). Dalej – z tyłu nie znajdziemy klapki zakrywającej baterie, bo kontroler zyskał wbudowany akumulator – chyba moja ulubiona zmiana.
Całościowo pad, mimo że wygląda podobnie do swoje tańszej wersji, już po pierwszym kontakcie daje poczuć różnicę w jakości. Po pierwsze kontroler jest o wiele cięższy, co samo w sobie przekłada się na komfort użytkowania. Co jednak najważniejsze, cała bryła została wykonana z wysokiej jakości plastiku, który jest matowy i niezwykle przyjemny w dotyku. Miejsca, gdzie trzymamy pada, zostały pokryte dodatkowo chropowatą gumą, co zapewnia pewny chwyt. Tylnie spusty, poza lepszym plastikiem, nie doczekały się za to większych zmian.
Pad zrobił na mnie fantastyczne wrażenie, gdy wziąłem go w rękę – to prawda – ale już wcześniej spostrzegłem pierwsze oznaki, że mam do czynienia z padem premium. Po otworzeniu pudełka, ujrzałem porządne etui, a w nim pada z masą dodatków. Oprócz podstawowych części, które są zamontowane w padzie oryginalnie, dostajemy jeszcze cztery wymienne grzybki do analogów, inny krzyżak (czterokierunkowy), cztery łopatki, które możemy zamontować z tyłu pada, oraz kluczyk do zmiany naciągu analogów. Do tego w zestawie jest ładowarka-stojak, gdzie kontroler możemy bardzo wygodnie naładować, no i jeszcze wysokiej jakości kabel USB typu C z metalowym oplotem. Wow, robi to wrażenie.
Tu jednak pojawiły się moje pierwsze obawy. Bo jak to się w ogóle wymienia – pewnie trzeba zaopatrzyć się w jakiś śrubokręt. No i przecież to wszystko nie może się stabilnie trzymać kupy. I tu okropnie się myliłem, bo cały proces dostosowywana pada do naszych upodobać jest fenomenie dopracowany i całkowicie bezproblemowy. Oto bowiem system wymiany elementów oparto na magnesach, które sprawdzają się zaskakująco dobrze. Wystarczy delikatnie pociągnąć za grzybek czy krzyżak, by go zdjąć, a potem tylko delikatnie położyć w to miejsce nowy, by element satysfakcjonująco zaskoczył. Trwa to może 2-3 sekundy. I co najważniejsze, siła magnesu została idealnie wyważona, przez co wymiana nie wymaga wysiłku, a całość trzyma się nawet przy intensywnym machaniu padem. Dla mnie był to szok, że może do działać tak dobrze.
Równie świetnie trzymają się tylnie łopatki, które są mimo wszystko bardziej zaawansowane technologicznie. Te montujemy w specjalne otwory. Tam bardzo łatwo zaskakują, a przy wszystkim ponownie pomaga magnes. Choć zakładanie ich jest tak łatwe, działają potem świetnie, dając mega satysfakcjonujące kliknięcia. A ich funkcjonalność nie podlega żadnym dyskusjom. Dodatkowe cztery przyciski, które pozwalają nam na chyba najszybszą reakcję, dają masę możliwości. Na konsoli możemy przypisać in funkcjonalność innych przycisków, dzięki czemu zyskujemy cenne sekundy przy wymagających gameplayowo grach.
Xbox Elite Series 2 działa równie niezawodnie co klasyczny kontroler od Xboxa, z tym że zyskam on całą masę udogodnień. Na początku trzeba wspomnieć, że kontroler został wyposażony w świetne wibracje, które są niezwykle intensywne. Z drugie strony, nadal nie możemy tu liczyć na wibracje haptyczne, które są u konkurencji w o połowę tańszym padzie. Podobnie nie dostajemy adaptacyjnych spustów. Xbox jednak coś w sprawie spustów popracował. W Elite Series 2 z tyłu dostajemy wygodne suwaczki umożliwiające blokowanie triggerów w trzystopniowej skali. Oryginalnie pozwalają na pełny nacisk, ale możemy też przełączyć na blokadę w połowie drogi lub przy delikatnym dotknięciu. Ostatnia pozycja daje przewagę w strzelankach, bo pojedyncze kliknięcie możemy wykonać znacznie szybciej. No i jeszcze pozostaje zmiana naciągu analogów. Ponownie trzy poziomy – pierwszy, luźny jak w klasycznych padach, a ostatni stawiający znacznie większy opór, co przekłada się na większą precyzję.
Xbox Elite Series 2 to tak świetnie wykonany, dopracowany i wyposażony kontroler, że nie można o nim powiedzieć złego słowa. Przeszkodą jest tu tylko i wyłącznie cena (669 zł), która będzie ścianą dla mniej zaangażowanych graczy. Dla wielu osób bowiem wystarczy zwykły pad od Xboxa, który i tak jest naprawdę dobry. Natomiast dla graczy, którzy szukają udogodnień do długogodzinny sesji, trudno o lepszą propozycję.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe