Z wszystkimi grami sportowymi co roku zawsze pojawia się jeden i ten sam problem – co nowego można jeszcze wprowadzić, by przyciągnąć uwagę graczy i zachęcić do zakupu nowej edycji? Nie jeden producent zadaje sobie to pytanie, a mimo to, EA Sports potrafiło znaleźć na nie odpowiedź, wydając najnowszą grę ze świata królowej motorsportu. F1 23 – czy w tym roku, ścigałka o Formule 1 w końcu ma wszystko, czego było nam potrzeba?
Zeszłoroczne F1 22 zapowiadało się naprawdę obiecująco i rzeczywiście mało jej zabrakło, by spełnić wszystkie oczekiwania graczy. Jednak głównym negatywnym zaskoczeniem okazały się być problemy podczas rozgrywki, jak również brak trybu fabularnego, który jakby nie patrzeć był powiewem świeżości wśród serii i bardzo interesującą odskocznią od zwykłych wyścigów. Tym razem EA znacząco naprawiło swoje błędy i oprócz sporych zmian w gameplay’u, „Braking Point” powraca na ekrany naszych monitorów O tym w dalszej części artykułu.
Kalendarz Formuły 1 z roku na rok ulega zmianom, co wpływa również na lokalizacje odbywających się w danym sezonie wyścigów. Jak też było do przewidzenia, że w F1 23 ujrzymy nowe tory. Po raz pierwszy w historii w tym roku kierowcy będą mogli się ścigać na już kultowym i długo wyczekiwanym torze w Las Vegas, a my, gracze, będziemy mogli tego doświadczyć na długie miesiące przed, ponieważ zarówno ten tor jak i tor w Katarze, są dwoma nowymi miejscami, na których możemy odbywać nasze zawody. Jednak to nie koniec. Twórcy chcieli, by gra była jeszcze bardziej autentyczna, co skutkowało również dodaniem czerwonych flag, znanych ze świata Formuły 1, które są jednak bardzo ciężkie do wywołania w przeciwieństwie do wyścigów w realu. Kolejną bardzo dobrą zmianą na „+” jest wprowadzenie wyścigów o długości 35% dystansu – równoważnia znanych w poprzedniej edycji wyścigów na 25% lub 50% długości, co w mojej opinii jest bardzo dobrą opcją, ponieważ w moim przypadku obie wcześniejsze możliwości były zbyt krótkie lub zbyt długie. Chyba nie muszę wspominać, że kierowcy po raz kolejny doczekali się aktualizacji twarzy, niektórzy z nich zawitali w nowych zespołach, a bolidy zostały uaktualnione do tych, które możemy teraz oglądać w telewizji. To są jednak zmiany, które po prostu oczekiwało się wobec producenta i których najzwyczajniej nie mogło w F1 23 zabraknąć.
Głównym problemem, na jaki natrafiłem grając w poprzednią edycję, było dosyć częste obracanie się bolidu – i nie chodzi tu o moje błędy, a bardziej o niezwyczajne, występujące ślizganie się na torze. W tym roku znacząco poprawiono ten fakt, jak i również inne aspekty sterowania bolidem. Podczas mojego pierwszego okrążenia w grze, przy wychodzeniu z bardziej ostrych zakrętów często rzucało mój bolid na boki, co było nie lada zaskoczeniem, ponieważ ten sam tor jeszcze kilka dni wcześniej, w grze F1 22 pokonywałem bez większych trudności. Zajęło mi trochę czasu, zanim przyzwyczaiłem się do nowego modelu mechaniki pojazdu i jego prowadzenia. I moim zdaniem sterowanie jest w tej odsłonie bardziej dokładne, a czucie bolidu jest jeszcze głębsze. Po kilku wyścigach zmieniłem kierownicę na kontroler, żeby zobaczyć jak poczucie rozgrywki wygląda w tym przypadku. Nowo wprowadzono technologia Precision Drive ma w dużej mierze ułatwić rozgrywkę graczom z kontrolerem i śmiało mogę rzec, że gałki na padzie działają o wiele precyzyjniej i bardziej oddają kierunek jazdy niż dotychczas, a dodatkowo występujące wibracje pozwalają jeszcze bardziej wczuć się w wyścig. Jest naprawdę bardzo dobrze i pod tym względem ta edycja przyćmiewa resztę.
Tryb fabularny to coś, czego mi zabrakło w poprzedniej edycji. W tym roku na całe szczęście powraca i to z jakim rozmachem! Powracają znane nam już z pierwszej części twarze, jednak fabuła tym razem jest o wiele ciekawsza. W rzeczywistym świecie Formuły 1 cały czas możemy usłyszeć pogłoski, że nadchodzi nowy zespół, który może nieco namieszać w teraźniejszej stawce. I na tym właśnie skupia się główny wątek gry – raczkującym w F1 zespole Konnersport Racing Team. I fabuła jest o tyle dobrze zrobiona, że możemy też zobaczyć i doświadczyć tego, co działo się w sezonie 2022, kiedy to KonnerSport Racing Team debiutował w świecie królowej motorsportu, co nieco ma nam rekompensować ten brak trybu fabularnego w F1 22.
Oczywiście nasz główny bohater, Aiden Jackson powraca, kiedy to po wyśmienitym sezonie 2021 zmienił zespół i przeszedł do KonnerSportu, by razem z największym dotąd rywalem Devonem Butlerem, w tych samych barwach walczyć o dobro zespołu i punkty w klasyfikacjach. Nic więc dziwnego, że sezon 2022 nie należał do udanych, a konflikt między tymi kierowcami nadal trwa w najlepsze.
Sporą nowością jest także wcielanie się, oprócz w wyżej wymienioną dwójkę bohaterów, w kierownika zespołu, Andreso Konnera. Ponieważ wyścigi na torze to jedno, a to co dzieje się poza nim, również musi być kontrolowane i w tej części musimy także ingerować w ważne dla dobra zespołu aspekty . Jednak to nadal nie koniec – w grze pojawia się nowa bohaterka, Callie Mayer, którą poznajemy jako główną pretendentkę do zdobycia mistrzostwa Formuły 2 i musimy pomóc ten cel osiągnąć, wcielając się w jej postać podczas końcówki sezonu. Nie będę zdradzać Wam więcej, żebyście sami mieli frajdę z gry.
Zobacz również: TECHNICS EAH-AZ80 – test najlepszych bezprzewodowych słuchawek na rynku?
W tym roku producenci mocno inspirowali się serialem dokumentalnym „Formuła 1: Jazda o życie”, który możemy zobaczyć na Netflix. I to wcale nie jest złe! Dzięki temu jest jeszcze prościej jest wciągnąć się w ten tryb. Łącznie dostępne jest 17 rozdziałów, a przejście każdego z nich zajmuje średnio 30 minut, co daje około 8-9h zabawy. I moim zdaniem to zdecydowanie za mało! Po rocznej przerwie, aż prosi się, by jeszcze bardziej rozbudować ten tryb, a moje narzekanie spowodowane jest, tym że po prostu Braking Point jest rewelacyjny.