Współpraca płatna z marką Tefal
Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że odkurzacze ewoluują szybciej niż nasze telefony. Jeszcze kilka lat temu ciągnęliśmy za sobą kabel niczym smycz, co chwila walcząc z zaczepionym o krzesło przewodem lub przepinaliśmy go z gniazdka do gniazdka. Dziś? Wystarczy jedno kliknięcie, a sprzęt sam decyduje, jaką moc ssania dobrać do dywanu, parkietu czy kuchennych kafelków. Odkurzacze stały się cichsze, mocniejsze i – co najważniejsze – coraz bardziej samodzielne.
Tefal postanowił iść za ciosem, czego efektem są coraz to nowsze produkty tej kategorii – Tefal X-Force Flex 14.80 to idealny przykład tej ewolucji. Sprzęt, który z jednej strony wygląda jak gadżet z przyszłości, a z drugiej – realnie odciąża nas w codziennych obowiązkach. Producent obiecuje aż 240 Air Watów mocy, 120 minut pracy na baterii i funkcję mopowania w jednym urządzeniu. Do tego dorzuca zginaną rurę, która ma sprawić, że zapomnimy o klękaniu pod kanapą i wyginaniu się w poszukiwaniu okruchów. Brzmi dobrze? Obietnice o „rewolucji w sprzątaniu” słyszymy przy każdej nowej premierze. Czas się jednak przekonać, czy sprosta naszym oczekiwaniom.

Pierwsze wrażenie po otwarciu pudełka? Arsenał sprzętu, który wygląda, jakby zaraz miał wyruszyć na misję czyszczenia stacji kosmicznej. Z wnętrza kartonu wita nas nie jeden element, a cały zestaw części, końcówek i akcesoriów, które od razu budzą skojarzenia z filmową sceną montowania futurystycznej broni. Każde kliknięcie, każde dopięcie końcówki daje mimo wszystko satysfakcję – jakbyśmy nie składali urządzenia do sprzątania, tylko modyfikowali karabin o kolejne ulepszenia.
W zestawie znajdziemy wszystko, czego dusza może zapragnąć: szczotki do tapicerki, końcówki do trudno dostępnych miejsc, tubę Flex, a nawet moduł mopujący. Sam proces składania to czysta przyjemność – intuicyjny, szybki i… trochę uzależniający. Człowiek łapie się na tym, że bawi się końcówkami, próbując sprawdzić, jak bardzo można dopasować sprzęt do własnych potrzeb.
Co ciekawe, X-Force Flex 14.80 nie ma klasycznej stacji dokującej czy stojącej podstawki, tak jak chociażby Tefal X-Clean 10. Trochę szkoda, ale z drugiej strony – coś za coś. Brak stacji sprawia, że sprzęt jest lżejszy i bardziej mobilny. Można go po prostu postawić w kącie, bez specjalnego zagosodarowania specjalnie pod niego. A kiedy trzeba go naładować – wystarczy odpiąć baterię i podłączyć ją do zasilacza niczym powerbank. Nie jest to może tak efektowne, jak automatyczne ładowanie po odstawieniu, ale realizuje swoje zadanie jak należy.
Pod względem wykonania widać, że producent wie, co robi. Matowe, czarne tworzywo z zielonymi akcentami wygląda solidnie i elegancko. Tefal X-Force Flex 14.80 to sprzęt, który nie sili się na futurystyczny design rodem z filmów sci-fi, ale mimo to wygląda nowocześnie – i muszę przyznać, że podoba mi się takie rozwiązanie.
Po złożeniu odkurzacza do kupy przyszedł moment, w którym w końcu można było sprawdzić, jak X-Force Flex 14.80 radzi sobie w mieszkaniu. Panel sterowania jest prosty i intuicyjny – do wyboru mamy tryby Eco, Auto, Max i Boost, które obsługuje się jednym przyciskiem. Już przy pierwszym włączeniu widać różnicę: Eco to spokojne, równomierne odkurzanie przy minimalnym hałasie, Auto samodzielnie dopasowuje moc do rodzaju podłoża, Max sprawdza się przy mocniejszym zabrudzeniu, a Boost to pełna moc silnika, która momentalnie wciąga kurz i okruchy nawet z dywanu. Byłem zaskoczony jak wiele kurzu zobaczyłem z zbiorniku już po kilku minutach intensywnego odkurzania dywanu w salonie. Niestety, najmocniejszy tryb zjada baterię w ekspresowym tempie, więc to raczej opcja na szybkie akcje niż codzienny standard.

Elastyczna rura Flex faktycznie robi różnicę. Można wjechać pod kanapę czy stół bez wyginania się w pół, a całość zachowuje stabilność. Działa to po prostu tak, jak powinno. W połączeniu z podświetleniem LED w szczotce widać dokładnie, co się dzieje na podłodze, kiedy wjeżdżamy pod łóżko czy sofę. Odkurzacz dodatkowo jest naprawdę lekki – manewrowanie między meblami jest wygodne, szczotka chodzi płynnie i skręca pod dobrym kątem, więc nie trzeba się z nią siłować. Czuć, że konstrukcja jest solidna, a przyciski pod kciukiem umożliwiają szybkie przełączanie trybów bez przerywania pracy.
Tryby rzeczywiście mają praktyczne znaczenie. W Auto odkurzacz płynnie dostosowuje moc, więc nie trzeba kombinować przy różnych powierzchniach, a w Boost naprawdę daje poczucie, że sprzęt „ciągnie” i nie zostawia kompromisów. Z drugiej strony Max i Boost wyraźnie skracają czas pracy na baterii, więc trzeba pamiętać o balansie między mocą a czasem sprzątania.
Ogólnie pierwsze wrażenie jest pozytywne, choć raczej neutralne niż zachwycające. X-Force Flex 14.80 sprawia wrażenie sprzętu praktycznego i solidnego – robi to, co trzeba, bez niespodzianek, ale też bez fajerwerków. Widać, że projektanci skupili się na funkcjonalności i ergonomii, co jest kluczowe w tego typu sprzętach.
Głowica Aerospin Aqua 2w1 od razu rzuciła mi się w oczy przy otwieraniu pudełka, ale postanowiłem zostawić ją na później. W końcu poza zwykłym odkurzaniem sprzęt ten ma też funkcję mopującą, a ja chciałem najpierw sprawdzić podstawowe działanie odkurzacza.
Dzięki tej głowicy X-Force Flex 14.80 potrafi w jednym przejeździe nie tylko zebrać kurz i drobne okruchy, ale też lekko przecierać podłogę wilgotnymi padami. Efekt jest zauważalny na twardych powierzchniach – panele czy kafle wyglądają świeżej, a sprzątanie staje się szybsze, bo nie trzeba od razu sięgać po tradycyjny mop.
Głowica dobrze przylega do podłoża, wirujące pady nadają ruchowi dynamikę, a dzięki elastycznej rurze Flex manewrowanie pod meblami nie sprawia problemu. Jedyną trudnością pozostają dywany i bardzo zaschnięte plamy – w takich sytuacjach efekt mopowania jest nieco gorszy i trzeba się trochę natrudzić, więc tu wciąż przydaje się klasyczne sprzątanie.
Podsumowując, Aerospin Aqua 2w1 znacznie przyspiesza codzienne odświeżanie powierzchni i sprawia, że mieszkanie po zwykłym odkurzaniu wygląda lepiej.

X-Force Flex 14.80 to nie tylko głowica do odkurzania dywanów i Aerospin Aqua 2w1. W zestawie znajdziemy też szereg innych końcówek, które przydają się w różnych sytuacjach – mini szczotkę do tapicerki, ssawkę szczelinową do trudno dostępnych miejsc czy klasyczną elektroszczotkę do mniejszych powierzchni. Dzięki nim odkurzacz jest naprawdę wszechstronny i nie ogranicza się tylko do podłóg czy dywanów.
Opróżnianie pojemnika na kurz to jedna z tych rzeczy, które od razu pokazują przewagę nowoczesnych konstrukcji nad klasycznymi odkurzaczami z workami. Wystarczy wysunąć zbiornik, opróżnić go do kosza i włożyć z powrotem – bez kombinowania, bez wymiany worków co kilka tygodni. Trzeba jednak przyznać, że czasami pojemnik lubi trochę „przemycić” drobiny kurzu przy wkładaniu z powrotem, więc warto robić to nad koszem lub na podłodze, żeby nie zostawić resztek na meblach.

Moc odkurzacza robi wrażenie – producent podaje 240 Air Watów, co w praktyce oznacza, że nawet mocniejsze zabrudzenia, okruchy czy kurz w zakamarkach nie stanowią problemu. X-Force Flex 14.80 radzi sobie z tym zdecydowanie lepiej niż większość klasycznych pionowych modeli, a możliwość wyboru trybów Eco, Auto, Max i Boost pozwala dopasować siłę do sytuacji.
Nie można też nie wspomnieć o ramieniu Flex – to nie jest gadżet dla efektu i dla nazwy urządzenia, tylko praktyczne rozwiązanie. Dzięki niemu odkurzacz wygina się i dopasowuje do trudnych miejsc, umożliwiając sprzątanie pod meblami i w narożnikach bez konieczności schylania się czy wyginania w pół. W połączeniu z mocą i różnymi końcówkami sprawia to, że codzienne odkurzanie staje się po prostu wygodniejsze i mniej męczące.
Mimo wszystko udało mi się znaleźć pewny mankament. Bateria w X‑Force Flex 14.80 jest oznaczona trzema paskami, co daje orientacyjne pojęcie o poziomie naładowania, ale szczerze mówiąc, nie widać dokładnie, ile procent energii zostało. Kilka razy zdarzyło mi się źle rozplanować sprzątanie i w końcówce odkurzacz po prostu padł, mimo że wydawało się, że „jeszcze trochę zostało”. Dlatego przy większych powierzchniach lepiej albo planować sprzątanie w krótszych sesjach, albo zostawić margines bezpieczeństwa.
Jeśli chodzi o bazę, w zestawie nie ma pełnoprawnej stacji dokującej. Co ważne, odkurzacz nie jest w stanie sam się postawić, więc nie możemy po prostu postawić go na podłodze w pozycji pionowej – zawsze wymaga podparcia albo odwieszenia na uchwycie. Z jednej strony brak klasycznej stacji może wydawać się minusem, bo urządzenie nie ustawia się samo i trzeba je ręcznie odwiesić. Z drugiej – to rozwiązanie zajmuje mniej miejsca, jest proste i praktyczne, a w codziennym użytkowaniu wcale nie przeszkadza.
W praktyce te kompromisy nie przeszkadzają aż tak bardzo – bateria daje wystarczającą moc do większości zadań i możemy naładować w każdym miejscu w naszym mieszkaniu. Trzeba tylko pamiętać, że dokładne monitorowanie stanu naładowania zależy od nas samych, bo te trzy paski nie zdradzają pełnej prawdy.

Tefal X‑Force Flex 14.80 to sprzęt, który pokazuje, że nowoczesny odkurzacz pionowy może być naprawdę wszechstronny. Moc ssania robi różnicę, ramię Flex ułatwia manewrowanie pod meblami, a głowica Aerospin Aqua 2w1 pozwala odświeżyć podłogi szybciej niż przy klasycznym odkurzaniu. Bogaty zestaw końcówek sprawia, że odkurzacz radzi sobie niemal wszędzie – od paneli, przez dywany, po tapicerki.
Mimo drobnych kompromisów, codzienne sprzątanie staje się dzięki X‑Force Flex 14.80 po prostu wygodniejsze i szybsze. To sprzęt dla tych, którzy cenią praktyczność, moc i elastyczność, a przy okazji nie boją się odrobiny „manualnego” podejścia do ładowania i przechowywania.
Tefal X‑Force Flex 14.80 kosztuje około 2500 zł, ale już po pierwszym sprzątaniu widać, że jakość wykonania i skuteczność stoją na najwyższym poziomie. Moc ssania, ramię Flex i głowica Aerospin Aqua 2w1 sprawiają, że codzienne odkurzanie staje się dużo szybsze i przyjemniejsze, a różnica w porównaniu do starego, klasycznego odkurzacza jest wręcz diametralna.
