Lata mijają, a Hyperbook nadal się rozwija. Polska firma wykazuje nie lada konsekwencję, starając się trzymać polityki skupiającej się na sprostaniu jak największej liczbie odbiorców. Specjalizują się w bardzo rozwiniętych opcjach konfiguracji swoich sprzętów, które są konkurencyjne na rynku. Ostatnio miałem okazję sprawdzić jeden z mocniejszych modeli gamingowych.
Hyperbook V15 Infinity nie jest co prawda jeszcze „flagowcem”, ale nie sposób odmówić mu mocy. Jeśli chodzi o wygląd, jak zwykle stawiają na klasykę. Ot, aluminiowa obudowa i dosyć ekonomiczny wygląd, który dopiero w połączeniu z podświetleniem RGB zdradza w pełni, że mamy do czynienia z gamingowym sprzętem. Nie żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało – przede wszystkim liczy się solidne wykonanie, a pod tym względem, pomimo dość drobnej budowy, V15 sobie radzi, choć czasem, po dłuższej pracy, czuć gdzieniegdzie wyższą temperaturę – efekty pracy na wyższych obrotach. Rozmieszczenie portów jest na tyle ekonomiczne, że bez kłopotów byłem w stanie zainstalować się zarówno we własnym mieszkaniu, jak i przy różnych okazjach w gościach. Laptop waży nieco ponad 2 kilogramy, co sprawia, że w połączeniu z jego rozmiarami łatwo mi było go po prostu włożyć do specjalnego plecaka i ruszyć w trasę.
Klawiatura jak dotąd mnie nie zawodziła, jeżeli chodzi o sprzęt tej firmy – nie inaczej jest tym razem. Zapewne wskazałbym kilka modeli z bardziej responsywnymi klawiszami, czy odpowiadającymi mi rozmieszczeniem, ale tutaj już rozbijamy się o czysto subiektywne tematy. Drugą drobną uwagą jest łatwa tendencja do pozostawiania śladów użytkowania na poszczególnych częściach urządzenia – ale to raczej dość powszechne, jeżeli chodzi o laptopy Hyperbooka. Za to sam ekran to prawdziwy majstersztyk. Miałem na starcie pewne uwagi do wielce niestandardowej przekątnej 15,3″ (rozdzielczość 2560×1600), ale to kwestia przyzwyczajenia. Wyrazisty, bogaty w detale obraz miał wydatną rolę w przekonaniu. Niezależnie od tego, czy oglądałem serial, czy rozwalałem monstra w Path of Exile 2, trudno znaleźć lepsze wrażenia w tym przedziale cenowym. I zarazem niełatwo powrócić potem do „zwykłego” ekranu w Full HD.
Ale najważniejsze są oczywiście bebechy. A pod tym względem V15 Infinity nie zawodzi. Wyposażony jest w jedną z kart graficznych NVIDIA GeForce RTX serii 40 – a konkretnie RTX 4070. Dzięki technologii DLSS 3 wykorzystują sztuczną inteligencję do zwiększenia liczby klatek na sekundę przy zachowaniu wysokiej jakości obrazu. Pełne śledzenie promieni pozwala na uzyskanie niesamowicie realistycznej grafiki, co jest szczególnie widoczne w grach z bogatymi efektami świetlnymi i cieniami. Technologia Max-Q natomiast optymalizuje wydajność i zużycie energii, co sprawia, że laptopy z tymi komponentami są bardziej mobilne i oferują dłuższy czas pracy na baterii. Przyznam, że w większości przypadków nie potrzebowałem DLSS, bo mało tytułów jest w stanie zmusić go do wysiłku. Na dłużej (czyt. więcej niż eksperymentalne uruchomienie) robiłem to jedynie przy Alan Wake 2 i Cyberpunku 2077.
Szczególnie gra CD Projektu potrafiła kilka razy dokopać, tak że dla wygody rozgrywki obniżyłem sobie rozdzielczość, no ale jak włączasz Path Tracing i wszelkie podobne bajery i nie masz jednego z absolutnie najpotężniejszych maszyn na rynku (w przypadku Hyperbooka byłby to chyba Raptor), no to z czymś takim trzeba się liczyć. Drugi Alan Wake za to zadziałał mi w absolutnie najwyższych ustawieniach. Sprawdzałem głównie drugie DLC, Lake House, bo tak się składa, że niedawno miało akurat premierę. Tytuł znacznie bardziej wykorzystuje zabawę światłem i cieniem – i muszę przyznać, że V15 wykonał kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o sugestywność obrazów. Najwięcej ograłem stosunkowo nową pozycję – wspominane wcześniej Path of Exile 2. Rzecz jasna mówimy o znacznie mniej wymagającej grze, ale i tak pod względem płynności rozgrywki to był znaczny skok w stosunku do mojego prywatnego, kilka lat już starszego laptopa – i jeżeli były jakieś problemy, to jedynie ze strony serwerów. Dobrym dopełnieniem całości jest tu niewątpliwie procesor Intel Core i9 z serii Raptor Lake-HX Refresh, który trafił na rynek jeszcze w zeszłym roku i stanowi nie lada siłę. Małą ryskę na tym obrazie stanowi „tylko” 8GB VRAM karty graficznej – element w dzisiejszych czasach bardzo istotny i na dłuższą metę, gdy będzie przybywać mocnych tytułów, może to mieć wpływ na moce obliczeniowe całości (a przy takim CP2077 już wpływa).
Ogólnie rzecz biorąc, Hyperbook V15 Infinity zadanie swoje spełnia. To chyba najlepszy laptop tej firmy, jaki miałem przyjemność sprawdzać, bo wyróżnia się zarówno wygodą, jak i całkiem pokaźną siłą ognia. Wskazałem na kilka drobnych kwestii, natomiast patrząc na całokształt zalety agresywnie wypierają problemy. I pamiętajmy, że moja konfiguracja jest zaledwie jedną z wielu opcji, jakie oferuje firma – co naprawdę warto podkreślać, bo jest to czynnik wyróżniający. Starczy zresztą zajrzeć na stronę – od doboru dysku twardego, poprzez opcję powiększenia do 96 GB RAM (sam korzystałem z 32), skończywszy na rodzaju pasmy termoprzewodzącej. To bardzo dobry sprzęt dla osób mających już trochę wyższe wymagania – tak do pracy, jak i nade wszystko gier.