Rap, metal, punk – cokolwiek, obym czuć napływ adrenaliny i pompowanie mięśni ulubioną tracklistą. Tak się składa, że słuchawki JBL Everest seria 700BT nie tylko spełniają podstawowe funkcje, ale dają o wiele więcej niżbyśmy sobie tego życzyli. My wybraliśmy wersję czerwoną, ognistą.
Lubię, kiedy coś jest duże. Przyznam szczerze, że miniaturowe słuchawki bezprzewodowe nie przypadają mi zazwyczaj do gustu, chyba że do statycznego, spokojnego słuchania muzyki w czasie podróży. Wprawdzie większość takich słuchawek reklamowana jest jako najlepsza do uprawiania sportu, ale do sportów siłowych i kalistenicznych wolę wersje nauszne. Czemu? Powód jest prozaiczny – często wykonuje ćwiczenia na zewnątrz, chcąc przy tym „odłączyć” się od świata zewnętrznego, na co nie pozwalają mi te wszystkie malutkie tik-taki. Całość 700BT prezentuje się natomiast bardzo potężnie, a spore są zarówno matowe muszle, jak i solidnie zaprojektowany pałąk.
Seria 700BT przypomina ciężkie (choć to jedynie 270 g), „ściskające” głowę słuchawki, a jednocześnie jej wygląd nie wydaje się agresywny. Przyciski regulujące głośność oraz porty do wtyczek umiejscowione są na muszli, ale trudno je dostrzec, przez co słuchawki wydają się być monolityczne i ludziom ceniącym elegancję i prostotę takie rozwiązanie na pewno się spodoba. Po złożeniu wyraźnie zmniejszają objętość i wydają się solidne nawet przykryte niezbyt ciężkim sprzętem na dnie torby. Projekt ten, może nieco wbrew założeniom producenta, pasuje w sam raz na siłownię lub do treningów na zewnątrz. Ale, powtórzmy to raz jeszcze, nie są to przecież słuchawki sportowe sensu stricto, a mimo to używaliśmy je w redakcji również do treningów.
JBL Everest 700BT mają wbudowany mikrofon i funkcję rozmów, a ponadto ukochany przez papużki-nierozłączki system ShareMe, który pozwala na przekazywanie sygnału do kolejnych słuchawek Bluetooth i wspólne słuchanie tej samej muzyki z tego samego źródła. Na szczęście to udogodnienie jest nie tylko zgodne ze sprzętem JBL i pozwala na łączenie kilku różnych marek, a jedynym warunkiem jest obsługiwanie ShareMe w wersji 2.0. I rzecz najważniejsza dla ludzi ruchliwych, często będących poza domem: żywotność baterii. Na jednym ładowaniu (wtyczka micro-USB) słuchawki potrafią wydusić aż 35 godzin pracy. Gratulacje, czerwony diable.
Dźwięk ze słuchawek nie stara się popisywać, wszystko brzmi mocno, wyraziście, bez zniekształceń albo eksperymentowania z tonacją lub głębią. Wysokie tony są nieznacznie zaokrąglone, a dźwięk wydaje się być kompletny i elegancki. Jeśli szukacie właśnie takiego produktu, JBL 700BT spełni Wasze oczekiwania. Ja swoje zabieram na siłownię, Wy możecie znaleźć jeszcze wygodniejsze i spokojniejsze zastosowanie. To słuchawki i do tańca, i do różańca.