Tony Hawk pokonany? Recenzja OlliOlli World

W natłoku dużych i głośnych gier AAA bardzo łatwo ominąć mniej wyróżniające się perełki, które na to nie zasłużyły. Właśnie taką produkcją jest OlliOlli World będące fenomenalnie dopracowaną grą, przy której fani spędzą nieskończoną liczbę godzin.

OlliOlli World przykuło moją uwagę jeszcze przed premierą, a to za sprawą fenomenalnych opinii graczy i recenzentów. Drugim powodem była ciesząca oko kolorowa oprawa graficzna. W rezultacie przełożyło się to na fakt, że ja – osoba niemająca kompletnie nic wspólnego z jazdą na desce oraz z poprzednimi odsłonami serii – postanowiłem sprawdzić tytuł. I zdecydowanie był to strzał w dziesiątkę, bo pomimo całkowitego braku wiedzy na temat skomplikowanych trików ich tajemniczych nazw, bawiłem się z grą wyśmienicie i coraz bardziej wkręcałem się w pokonywanie kolejnych barier.

Zobacz również: Kolejny świetny exclusive od Sony? Recenzja Horizon Forbidden West

Poprzednie odsłony OlliOlli ukazywały się w 2014 i 2015 roku i wtedy gra prezentowała inny styl graficznych. Siedem lat temu twórcy stawiali na 2D i bardziej realistyczne odwzorowanie proporcji, a także grafikę z delikatnym pixel artem. Do pixel artu nawiązywała też muzyka (a przynajmniej tyle wywnioskowałem z gameplayów z tych tytułów). Tym razem zdecydowano się na rewolucję w tej dziedzinie i, jak wspominałem, dla mnie był to właściwy kierunek rozwoju. 2,5D plus kolorowa, różnorodna oprawa – to jest to. Dzięki temu grafika przykuwa oko i cieszy przy poznawaniu kolejnych tras. Problemem może być tylko to, że ta niewinna oprawa graficzna przyciągnie osoby niegotowe na piekielny poziom gry.

A OlliOlli World to jedna z tych gier, które bez większych problemów i dość krótkim czasie (około 5 godzin) przejdzie każdy laik. Problem pojawia się jednak dopiero, gdy chcemy przejść tytuł na sto procent – wtedy poziom wzrasta do niebotycznych wyżyn. W grze przechodzimy kolejne misje-tory jeden po drugim, a naszym zadaniem jest przede wszystkim dotarcie do mety. Na początku jest prosto, potem mamy więcej przeszkód i bardziej wymagające rampy. Ogólnie jednak jeśli nie będziemy wydziwiać, ukończenie tras nie jest aż tak trudne. Przy każdej misji mamy jednak też pomniejsze zadania, które pozwalają odblokować nam między innymi nowe stroje czy deski (po kilku godzinach gry możliwości customizacji jest cała masa). Na przykład przy każdej trasie dostajemy zadanie ukończenia przejazdu bez skuch i bez użycia punktów kontrolnych. Jeden z towarzyszącym nam bohaterów daje nam też challenge typu wykonania jakiegoś konkretnego triku w odpowiednim miejscu, nabicia serii combosów czy też ominięcia przedmiotów, jak dmuchane balony w kształcie kotów, gołębie i tak dalej. I to jest super. Nie wszystkim jednak w misjach fabularnych spodobają się przegadane dialogi silące się często na dość czerstwy humor.

Zobacz również: Czy warto zagrać w Pokemon Legends: Arceus? Recenzja nowych, rewolucyjnych poków

OlliOlli World

Fot. Screen z gry OlliOlli World

Przechodząc kolejne misje, uczymy się też nowych trików, bo cała kampania to tak naprawdę bardzo rozbudowanym samouczek. Tylko że jak w innych grach mamy do nauki kilka umiejętności na krzyż, tak tu ilość możliwych kombinacji i tricków szybko przyprawia o zawrót głowy. Dlatego też im dalej jesteśmy, tym zadania dodatkowe stają się coraz trudniejsze i wyczyszczenie kolejnych etapów staje się z czasem wręcz awykonalne. Trzeba jednak pochwalić twórców za pomysł na sterowanie i kreację kolejnych widowiskowych trików. Możliwości, jak mówiłem, jest multum, ale i tak wszystko praktycznie robimy prawym i lewym analogiem. Na przykład przytrzymanie w dół lewego analogu na rampie umożliwia grind, a odpowiednie zakręcenie przy wyskoku powoduje aktywacje jednego z szybkich ruchów deską (wybaczcie, nazw nie jestem w stanie spamiętać…). A prawy analog to triki związane z łapaniem deski ręką. Jest jeszcze miedzy innymi R2, ale ten powoduje tylko obrót awatara wzdłuż własnej osi. To wszystko po kilku godzinach treningów staje się niezwykle intuicyjnie i daje masę frajdy po udanych kombinacjach.

Oprócz wspomnianej kampanii, gdzie tak naprawdę uczymy się dopiero możliwości gry, dostajemy do dyspozycji również tryb rywalizacji. Są to dzienne ligi. Po dołączeniu do pokoju z innymi graczami, musimy tylko przejechać udostępnioną trasę i wykręcić jak najlepszy wynik. Zadanie niby proste, ale nietrudno trafić na prawdziwych prosów osiągających wyniki punktowe kilkudziesięciokrotnie wyższe od nas… Trasę możemy powtarzać bez limitu w przeciągu 24 godzin – ostateczne wyniki ogłaszane są o 1 w nocy każdego dnia. Potem możemy przystąpić do kolejnego wyzwania na nowej trasie z nowymi przeciwnikami. Po każdym dniu (w którym uczestniczyliśmy w wyzwaniu) awansujemy lub spadamy do niższej dywizji. Z opcji multi w OlliOlli World warto wspomnieć o przeciwniku w misjach fabularnych. Gdy ponownie przystępujemy do tego samego zadania, gra dobiera nam przeciwnika z podobnymi osiągnięciami, którego możemy pokonać przy nowym podejściu. Jednak to wszystko. Myślę, że można było pokusić się o więcej trybów rywalizacji. Te na szczęście mogą pojawić się przy zapowiedzianych rozszerzeniach do gry.

Zobacz również: Xiaomi ogłasza partnerstwo z YouTube

OlliOlli World to naprawdę spore zaskoczenie, bo po tej niepozornej grze nie spodziewałem się takiego dopracowania. Widać tu doświadczenie twórców zebrane przy poprzednich odsłonach. Trzeba ich jednak pochwalić, że nie bali się pójść o krok dalej w kwestii graficznej (i muzycznej, bo ta również wypada super), co przełożyło się nie tylko na niezwykle grywalną grę, ale także na produkcję wyróżniającą się stylem. Cieszy, że gra ma być rozwijana, bo to tytuł, do którego dobrze regularnie wracać. Oj, czeka mnie jeszcze mnóstwo godzin szlifowania umiejętności.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Redaktor działu Gaming i Mobile

Kontakt: m.chrzczonowski@tech-room.pl

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Rozrywka

Wejdź do świata filmów i seriali na: Movies Room logo
Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?