Gran Turismo – recenzja filmu – w drodze na szczyt

25 lat temu miało miejsce pierwsze wydanie wyścigowej gry symulacyjnej zatytułowanej Gran Turismo. Od tego czasu zmieniło się naprawdę wiele – Playstation, platforma na której gracze rozgrywali swoje pierwsze wyścigi, doczekało się aż czterech nowych generacji konsol. Samochody, zarówno te w grze, jak i w realnym życiu również przeszły diametralne zmiany. Jednak idea i koncepcja wyścigu była, jest i będzie na zawsze taka sama – wygrywa ten, kto pierwszy minie linie mety. Czy najnowszy film Gran Turismo połączył świat nieuniknionych zmian wraz z sensem nieśmiertelnych wyścigów w sposób, jaki chcieliby to zobaczyć fani motoryzacji?

Zacznijmy od tego, że film jest oparty na faktach. Główny bohater, Jann Mardenborough to brytyjski kierowca wyścigowy, który swój sukces zawdzięcza swoim umiejętnościom zdobytym za wirtualnym kółkiem. Poprzez symulator wyścigowy Jann zdobył doświadczenie potrzebne każdemu profesjonalnemu kierowcy. Tysiące wyjeżdżonych godzin sprawiło, że większość torów młody chłopak znał jak własną kieszeń. Czemu więc tego nie wykorzystać i sprawić, że marzenie jednego z kilkuset tysięcy graczy stanie się faktem?

Początek filmu pokazuje nam właśnie start długiej drogi do osiągnięcia celu. Poznajemy Janna jako syna nie pokładających w nim nadziei rodziców. W końcu jak dzieciak, który spędza kilka lub kilkanaście godzin w symulatorze może osiągnąć jakikolwiek sukces. Gra, to nie jest prawdziwe życie (to zdanie usłyszymy wielokrotnie w tracie trwania filmu). Oczywiście nie można zarzucić rodzicom nic złego – to zwyczajna troska o syna, który po pierwsze nie ma innego planu na życie, a po drugie obawa przed niebezpieczeństwem wyścigowym jest w pełni do zrozumienia. Jednak Jann był niezwykły i dzięki swojemu talentowi udowodnił, że wszyscy naokoło się mylili, a on zrobi wszystko, by realizować swoją pasję.

Zobacz również: Valorant: film osadzony w świecie gry już w 2025 roku

Startuje program Akademii GT i jak można było przewidzieć, Jann otrzymuje miejsce w szeregu jej uczestników za sprawą wygranego wyścigu kwalifikacyjnego w grze Gran Turismo. Wyróżnia się na tle innych kierowców, zdobywając tym samym respekt i uznanie. Mimo, że program miał jak najlepiej przygotować graczy-kierowców i wprowadzić w świat ogromnych prędkości, to jednak były suche ćwiczenia, które nie oddają w żadnym stopniu realnych wydarzeń wyścigowych. Wiedzą o tym wszyscy na około, w tym również mechanicy z zespołu, którzy nabijali się z pretendentów do zostania gwiazdą motosportu. Danny Moore, który zaaranżował pomysł akademii, a także Jack Salter, który starał się przekazać wszystko co wie o wyścigach głęboko wierzyli jednak, że jeden z stojących przed nimi młodzików zdoła osiągnąć sukces. Nie mylili się. Jann wygrywa wyścig o wstęp do zostania częścią zespołu Nissana dzięki czemu zyskał miejsce w prawdziwej drużynie wyścigowej. I tu zaczyna się jazda bez trzymanki. W trakcie trwania filmu przemieszczamy się pomiędzy różnymi torami, które są powszechnie znane każdemu fanowi jakiejkolwiek serii wyścigowej – od Red Bull Ring, przez Nürburgring, aż po de la Sarthe, na którym rozgrywa się finałowy wyścig Le Mans 24h pokazany w filmie.

fot. materiały prasowe

Czy wyścigi jednak zostały przedstawione realistycznie? Kadry pędzących samochodów, manewrów wyprzedzania, a także emocji panujących w alei serwisowej naprawdę trzymają w napięciu. Mimo, że niekiedy film zawiera podobne sekwencje, ponieważ na przestrzeni całego seansu mamy szansę zobaczyć 4-5 wyścigów, tak za każdym razem dzieje się coś innego, coś niespodziewanego, co sprawia, że nie ma czasu na nudę. Co chcę również zaznaczyć, w niektórych momentach mamy okazję poczuć się jakbyśmy prowadzili samochód w grze – każdy, kto kiedykolwiek prowadził wirtualne auto rozpozna kamerę ustawioną nad samochodem i strzałki wskazujące linie toru. Jest to bardzo ciekawy smaczek, który w końcu podkreśla, że mamy do czynienia z filmową adaptacją gry komputerowej. Wypadki, które oczywiście najbardziej wpływają na emocje widzów również zostały pokazane dosyć solidnie. Wiadomo, że gdyby nie efekty komputerowe nie wyglądałoby to tak efektownie, jednak koziołkujące czy wybuchające samochody to jak najbardziej powszechne widoki na torach wyścigowych. Do produkcji użyto dużo całkiem sporo wspomnianych efektów, jednak jeszcze bardziej oddaje to samą rozgrywkę w Gran Turismo i również po prostu lepiej się to ogląda.

Jest jednak kilka niedociągnięć jeśli chodzi o merytorykę. Chociażby Akademia GT w filmie miała miejsce na torze w Silverstone, jednak jeśli ktoś zna linie torów, to mógł szybko zauważyć, że to nie jest wcale tor w Wielkiej Brytanii. Podczas kręcenia scen użyto toru na Węgrzech, a dokładniej Hungaroringu. Ten sam tor użyto również do finałowego wyścigu Le Mans, co lekko sprawiło niedosyt na mojej twarzy. Pominięto również kwestię przedwyścigowych kwalifikacji – dlaczego Jann za każdym razem startował z samego końca, a jego główny przeciwnik, Nicholas Capa na samym początku? Jeśli zagłębicie się w biografię głównego bohatera również zobaczycie, że w niektórych momentach na potrzeby filmu jest ona mocno podkoloryzowana, a w niektórych po prostu zmieniona.

fot. materiały prasowe

Gra aktorska Orlando Bloom’a, Davida Harbour’a oraz młodziutkiego Archie Madekwe’go były na wysokim poziomie. Szkoda tylko jednak, że nie poznaliśmy więcej historii innych postaci, ponieważ cała akcja filmu skupiała się praktycznie tylko właśnie na ich trójce. Dla urozmaicenia dobrze by było również poznać chociażby historię Nicholas’a Capy i wydarzeń z jego zespołu wyścigowego. Jednak film wtedy by trwał za długo, przez co mógłby się dla niektórych dłużyć, więc chyba producenci znaleźli złoty środek wybierając obsadę do tego filmu.

Podsumowując, według mnie ten film zadowoli zarówno fanów motoryzacji, jak i również zwykłych fanów kinematografii. Jeśli szukasz seansu, który sprawi ci satysfakcję, a także dostarczy dreszczyk emocji, to jak najbardziej spodoba ci się Gran Turismo. Film obejrzałem w gronie znajomych, którzy niekoniecznie byli pozytywnie nastawieni przed wejściem na salę kinową. Po filmie jednak, planują pojechać na jedną z popularniejszych serii wyścigowych. A to chyba mówi samo za siebie. Film dostarcza frajdy, którą pocieszymy się przez jakiś czas, lecz prędzej czy później o niej zapomnimy.


Wejdź do świata kinematografii – moviesroom.pl

Redaktor

Fan technologii, gier i F1. Znajdziecie mnie głównie w działach Moto, Gaming i Testy Sprzętu
Kontakt: b.ostrowski@tech-room.pl

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Rozrywka

Wejdź do świata filmów i seriali na: Movies Room logo
Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?