Omawiając Huawei P40 Pro, po prostu trzeba zacząć od kwestii oprogramowania, z którego możemy korzystać na tym urządzeniu. Seria P40 to druga rodzina telefonów od Huawei – po Mate 30 – która musiała sobie poradzić bez wsparcia popularnych aplikacji. Nie skorzystamy więc ani z Map Google, ani Gmaila, ani nie pobierzemy wielu dostępnych Sklepie Play apek. Huawei próbuje rozwiązać ten problem, wprowadzając swój własny klep, czyli AppGallery. Już teraz jest tam dostępnych wiele przydanych aplikacji, ale też sporo jeszcze brakuje. Rozwiązaniem jest na przykład otwieranie Youtube czy Spotify bezpośrednio w przeglądarce systemowej (Google Chrome oczywiście też nie ma), do czego zachęca sam Huawei podczas korzystania z telefonu. Sposób jest jednak mało praktyczny i nie umywa się do wygodnych aplikacji.
Drugi sposób – jednak nierekomendowany przez producenta – to dogranie usług Google, na co jest kilka sposobów. Mamy wtedy już dostęp do popularnych aplikacji Googla, jak Gmail, Zdjęcia Google i tak dalej, oraz przede wszystkim możemy pobierać apki ze Sklepu Play. Jest to już jakieś rozwiązanie i korzystanie z telefonu nabiera sensu, ale nadal trzeba pamiętać, że nie jest to wspierane podejście i nie obejdzie się bez kombinowania. No i nadal część aplikacji nie zawsze przejawia chęć współpracy, na co trzeba być przygotowanym – część gier po prostu się nie włączy i nie zapłacimy na przykład zbliżeniowo telefonem. Także każdy, kto rozważa zakup Huawei P40 Pro, musi przemyśleć, czy za niższą cenę bardzo dobrego sprzętu będzie wstanie pójść na pewne kompromisy w kwestii oprogramowania. A tak poza tym możemy korzystać tu ze wszystkich dobrodziejstw Androida 10, tutaj z nakładką Emui 10.1.
Co tu dużo mówić, Huawei P40 Pro wygląda po prostu świetnie. Duża tu zasługa ekranu, który jest zagięty aż z czterech stron. Zagięcie z boków telefonu jest jednak o wiele bardziej widoczne od tego na dole i na górze, gdzie zagięcie jest subtelne – mimo to nadaje ładnego, opływowego kształtu. Czarne ramki na krawędziach są naprawdę małe (ciut większe na górze i dole), co sprawia, że powierzchnia realnie wyświetlanego obrazu pokrywa większość przedniej strony smartfonu, co oczywiście przekłada się świetny efekt wizualny. Mniej natomiast stylistycznie podoba mi się obszar na kamerkę przednią, gdzie zdecydowano się na dość duże wycięcie wyłączone z użytkowania, nie jak u konkurencji na małą kropkę – trzeba oczywiście wziąć pod uwagę, że mamy tu aparat do selfie i drugi do pomiaru głębi.
Krawędzie telefonu zostały wykończone metalicznym materiałem o srebrnej i odblaskowej powierzchni. Po prawej stronie znajdziemy fizyczne przyciski do regulacji głośności oraz niżej przycisk zasilania. Od spodu wejście typu C, głośnik oraz port kard (nie ma wejścia na słuchawki). Tył zaś to gładka powierzchnia – która na szczęście za mocno się nie palcuje – a także chyba największa bolączka całej bryły – wystający moduł aparatów. W tym miejscu telefon jest o kilka milimetrów grubszy, co trochę utrudnia użytkowanie. Rozumiem jednak ograniczenia konstrukcyjne, a zalety większej przestrzeni na aparaty doskonale widać w jakości zdjęć, o czym potem. Cała bryła mimo to prezentuje się niezwykle solidnie i użytkownie telefonu należy do przyjemności. Do tego dzięki jakości materiałów, mimo intensywnego użytkowania, smartfon nie zbiera praktycznie żadnych rys. Cieszy też fakt, że P40 Pro obsługuje się bez problemu jedną ręką.
Huawei P40 Pro jak na topowy model przystało, posiada mocne podzespoły. Konfiguracja Kirin 990 plus 8 GB RAM-u sprawdza się bardzo dobrze i do codziennego użytkowania wystarcza z nawiązką. Warto wspomnieć, że w Huawei P40 Pro zastosowano odświeżanie wyświetlacza 90 Hz, co z wydajnymi komponentami przekłada się na wspaniałą płynność podczas korzystania z aplikacji – wyraźnie można to odczuć po przesiadce z telefonu ze standardowym odświeżaniem 60 Hz. Smartfon bardzo dobrze radzi sobie również w grach – osobiście testowałem na League of Legends: Wild Rift oraz Genshin Impact i obie produkcje chodziły bez żadnych zgrzytów. Test na benchmarkach wykazał, że P40 Pro ustępuj jedynie najnowszym flagowcom.
Wyświetlacz zastosowany w Huawei P40 Pro to także najwyższa pólka. Można się spierać, co jest lepsze – OLED czy AMOLED, ale wykorzystany tu OLED prezentuje się po prostu świetnie. Mamy dużą jasność, więc nawet przy mocnym świetle słonecznym z użytkowaniem nie ma najmniejszego problemu. Do tego dobrze prezentują się kolorki i wspominane już odświeżanie 90 Hz, co przekłada się na duży komfort korzystania ze smartfonu.
Huawei P40 Pro miał premierę rok temu, kiedy technologia 5G w Polsce nie była jeszcze tak powszechna jak dziś. Jednak już wtedy smartfon oferował tę technologię. To duży plus, bo obecnie dużo osób poszukuje dobrego sprzętu z 5G, ale większość producentów decyduje się na dodanie tego modułu łączności do droższych modeli – to na szczęście się już zmienia. P40 Pro z obecną ceną jest więc bardzo dobrym wyborem, jeśli dla użytkownika jest istotny moduł 5G. Poza tym w smartfonie skorzystamy też z nowego standardu WiFi 6 oraz Bluetooth 5.1. Mamy więc wszystko, co potrzebne do komfortowej pracy.
Huawei nie popisał się niestety jeśli chodzi o kwestę dźwięku. Ponownie zdecydowano się tylko na jeden głośnik na dolnej krawędzi telefonu – brak stereo w topowym smartfonie trudno wybaczyć. Sam głośnik gra poprawnie, całkiem głośno, choć przy wyższym poziomie głośności odrobinę zaczyna trzeszczeć.
Pracę domową przy konstrukcji Huawei P40 Pro odrobiono na pewno w kwestii zabezpieczeń biometrycznych. Smartfon możemy odblokowywać odciskiem palca, a sam czytnik linii papilarnych schowano pod ekranem. Działa to naprawdę dobrze i przez okres testów nie miałem żadnych problemów. Odczyt zapisanego skanu odbywa się bardzo szybko. Fajnie, że tapnięcie w zgaszony ekran powoduje obudzenie i wskazanie miejsca, gdzie wystarczy przyłożyć palec. Mamy też odblokowanie twarzą, co zdecydowanie częściej wykorzystywałem. System rozpoznawania twarzy dział równie szybko i bezbłędnie, więc gdy weźmiemy smartfon do ręki, błyskawicznie możemy kontynuować pracę – nie trzeba nawet jakoś szczególnie kierować telefonu.
W telefonie zastosowano baterię o pojemności 4200 mAh, czyli dość standardowe rozwiązanie. Przy korzystaniu ze smartfonu do codziennych czynności, bateria przeważnie wstrzymywała jeden dzień. Ważna rzeczą w Huawei P40 Pro w kwestii zarządzania energią, jest system inteligentnego oszczędzania zasobów. Telefon z czasem uczy się naszych zachowań i zamyka niepotrzebne aplikacje w tle, ale też tak, aby nie utrudniać nam pracy – często użytkowane aplikacje nadal działają. Czas pracy zależny jest też od ustawień – odświeżanie 90 Hz, duża jasność oraz wyższa rozdzielczość mocno pochłaniają baterię. Cieszy fakt, że baterię możemy naładować bardzo szybko z wykorzystaniem ładowarki 40 W, dzięki czemu zawsze możemy uzupełnić niedobór energii, nawet jeśli mamy mało czasu.
Specyfikacja aparatów z tyłu:
Specyfikacja przedniego aparatu:
Jeszcze przed premierą Huawei P40 Pro aparat był wymieniany jako największa zaleta smartfonu. To właśnie ten punkt we flagowcu miał przyciągnąć nowych klientów. Po pierwszych testach wiedziałem, że nie było to czcze gadanie – aparat w P40 Pro nie ustępuje w wielu aspektach nawet droższym topowym markom. Jak widzicie w powyższej specyfikacji aparatów, są to solidne liczby, ale też ciężko z nich coś więcej wywnioskować. Obecnie bowiem nie tylko one mają znaczenie, a duży wpływ na to, jak dobrze prezentować się będę zdjęcia i nagrania, ma zastosowana w smartfonie technologia/sztuczna inteligencja – a z tego Huawei wywiązał się tu perfekcyjnie.
Główny aparat z tyłu smartfonu daje nam najwięcej możliwości względem jakości, jeśli nie stosujemy dużego przybliżenia. Obiektyw posiada przesłonę f/1.9 oraz ogniskową 23 mm, choć ostatecznie mamy do czynienia z ogniskową 27 mm, co wiązać się musiało z ograniczeniami, które wynikały z grubości wypustki na tyle telefonu. Drugi aparat służy do ultraszerokokątnej fotografii. Tutaj także zastosowano duży sensor o rozdzielczości 40 Mpx i przesłonie f/1.8, co gwarantuje świetną jakość zdjęć w słabym oświetleniu i rzeczywiście tak jest, ale o tym za chwilę. Wspomnieć można jeszcze, że ze względu ograniczeń konstrukcyjnych, Huawei zdecydował się jedynie na ogniskową 18 mm, co oznacza mniejsze pole widzenie, ale też jednocześnie nie musi być to wadą.
Trzeci aparat został przystosowany do zdjęć z dużym zoomem. Trzeba przyznać, że w tym aspekcie Huawei wykonało kawał dobrej roboty, bo zdjęcia robione z przybliżeniem nawet 50x robią duże wrażenie. Ogromna tu zasługa zastosowanej technologii. Do przybliżeń rzędu 2x wykorzystywany jest główny aparat, a aparat z teleobiektywem wchodzi do akcji od przybliżeń 5x w górę. Do pośrednich wartości stosowane są aż dwa obiektywy, gdzie fotografia powstaje w wyniku połącznia przez algorytm dwóch obrazów – robi to wrażenie i efekt też zdecydowane daje radę. Niemniej ciekawie działa technologia przy dużych przybliżeniach, nawet 50x (do 5x jest to zoom optyczny, potem już zoom cyfrowy). W tym przypadku teleobiektyw rejestruje centrum obrazu, a z pomocą głównego aparatu uzupełniany jest obraz wokół. I to działa naprawdę dobrze. Co więcej, technologia wykorzystująca moc dwóch aparatów, czyli AI RAW, nie ogranicza się tylko do zdjęć z dużym zoomem, ale działa też w większości trybów aparatu, co pozwala na osiąganie niezwykłej szczegółowości zdjęć.
W teorii mamy więc bardzo dobre zaplecze hardwarowe oraz uzupełniające go zaawansowane oprogramowanie. Czy przekłada się to jednak na efekty? Oj tak. Największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak aparat radził sobie w warunkach słabego oświetlenia. Wieczorem na zewnątrz czy w pokoju ze sztucznym światłem, zdjęcia prezentowały się imponująco. Gdy w wielu innych telefonach nie mogłem za bardzo liczyć aparat, gdy nie było akurat światła słonecznego, tak tutaj problem nie występuje. Obiektyw potrafi wychwycić nawet minimalne światło i dobrze doświetlić fotografię. Nawet w półmroku wieczorem zdjęcia wychodziły wyraźne – były nawet jaśniejsze niż to, co widziałem gołym okiem – do tego nadal zachowywały ostrość i nie były zanieczyszczone szumami. Ciężko znaleźć obecnie aparat w smartfonie, który radziłby sobie w takich warunkach lepiej.
Druga największa zaleta aparatu w Huawei P40 Pro to wspomniany już wcześniej zoom. Zaskakująco dobrze działa technologia łącząca obraz z dwóch obiektywów. W przedziale 2x – 5x zdjęcia prezentują się wyśmienicie – takie przybliżenie daje już spore możliwości, a nadal nie widać dużego ubytku jakościowego. Powyżej przybliżenia 5x wykorzystywany jest już zoom cyfrowy, więc jakoś siłą rzeczy spada. Mimo to trudno nie być pod wrażeniem, że wygląda to nadal przyzwoicie, a poza tym możemy zrobić zdjęcia obiektom oddalonym od nas o naprawdę spore odległości. Ponownie technologa użyta w smartfonie zdecydowanie poprawia jakość.
W innych aspektach aparat w Huawei P40 Pro trzyma poziom podobnych, topowych smartfonów. Podoba mi się zwłaszcza oddanie kolorów – jest bardzo realistycznie, bez zbędnego podbijania. Bardzo dobrze wypada oddanie bieli, co nie jest taką oczywistością we wszystkich słuchawkach. Efekt bokeh też działa tu nadspodziewanie dobrze. Szerokokątny aparat zaś, mimo że daje nam mniejsze pole widzenia, to dzięki temu unika zniekształceń i szumów na krawędziach i mnie się to rozwiązanie podoba. Nad przednim aparatem nie ma się co dużo rozwodzić, bo to standardowy układ i niczego nowego tu nie doświadczymy – po prostu działa bardzo dobrze, tak samo świetnie oddaje kolory i sprawdza się do selfie idealnie.
Jeśli zaś chodzi o nagrywanie, to ponownie dostajemy najwyższą półkę z 4K i 60 klatkami na sekundę. Przy wideo standardowo używany jest aparat ultraszerokokątny, ale przy 60 klatkach wykorzystywany jest już główny, co dalej najlepszy efekt. Tutaj też aparat dobrze radzi sobie ze słabym oświetleniem, choć sporadycznie zdarzą się drobne szumy. Doskonale spisuje się za to autofocus i stabilizacja. No i jeszcze tryb slow-mo, który daje kapitalne efekty. Jest naprawdę dobrze.
Podsumowując, Huawei P40 Pro to świetny sprzęt, który zdecydowanie jest warty swojej ceny. Smartfon wyróżnia się przede wszystkim fantastycznym aparatem, ze świetny zoomem, wspieranym dodatkowo przez dobrze funkcjonującą SI. Nadal pozostaje kwestia braku usług Google, co może odrzucić wielu potencjalnych klientów. Huawei prężnie pracuje nad wypełnieniem tej luki i obecnie bez problemu można poradzić sobie bez dostępu do Sklepu Play. Rozumiem jednak, że wiele osób wolałoby nie utrudniać sobie życia, więc nie będą zmieniać swoich codziennych przyzwyczajeń. Mnie jednak osobiście podczas testów bardzo szybko udało się przenieść na alternatywne rozwiązania, a że P40 Pro jest świetnym smartfonem, to korzystanie z niego było czystą przyjemnością.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe